Po przejęciu władzy w maju 2012 roku premier Rumunii Victor Ponta ogłosił moratorium na poszukiwania gazu łupkowego. I chociaż zapowiadał jego przedłużenie po grudniowych wyborach parlamentarnych, finalnie nie zdecydował się na taki krok.

Wśród członków rządzącej Unii Społeczno-Liberalnej wątpliwości dotyczące moratorium zaczęły pojawiać się zaraz po jego wprowadzeniu. Z tego powodu ugrupowanie dysponujące większością w rumuńskim parlamencie nie wprowadziło zakazu do porządku prawnego - mogłoby to bowiem utrudnić w przyszłości jego zniesienie.

Jak zauważa Ośrodek Studiów Wschodnich, rumuńskie władze od kilku tygodni sygnalizowały zmianę nastawienia do poszukiwań gazu ze źródeł niekonwencjonalnych. Rumuński premier zaczął pozytywnie wypowiadać się w mediach o eksploatacji gazu łupkowego, a w programie Unii Społeczno-Liberalnej na najbliższe cztery lata poszukiwania „błękitnego paliwa” zostały uznane za priorytet polityki energetycznej.

W styczniu 2013 roku władze samorządowe Vaslui w północno-wschodniej Rumunii zezwoliły Chevronowi na rozpoczęcie prac w przyznanym tej firmie obszarze licencyjnym. Do tej pory odmawiały wydania takiego pozwolenia zasłaniając się obowiązującym moratorium. Chevron nie jest jedyną firmą zainteresowaną poszukiwaniem gazu łupkowego w Rumunii. Wśród koncernów energetycznych posiadających licencje chęć poszukiwania gazu z łupków wyrażały m. in. Romgaz, MOL, East-West Petroleum i Zeta Petroleum.

Reklama

Inwestorzy nie ruszą szturmem na poszukiwania

Analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich dostrzegają kilka przyczyn zmiany nastawienia rządu Ponty. Po pierwsze, do grudniowych wyborów USL starała się unikać kontrowersyjnych społecznie tematów - zależało jej bowiem na zdobyciu w parlamencie większości konstytucyjnej. Po wygranych wyborach czynnik ten przestał mieć znaczenie.

Co więcej, zniesienie moratorium może być motywowane chęcią poprawienia relacji z USA, które zostały nadszarpnięte w wyniku kontrowersyjnych prób odsunięcia od władzy prezydenta Traiana Băsescu.

Na decyzję rumuńskich władz wpłynął także rosnący lobbing firm energetycznych oraz niewielkie zainteresowanie społeczne problematyką wydobycia gazu z łupków. Referenda przeprowadzone w okręgach, w których miały miejsce demonstracje przeciwników gazu łupkowego, okazały się nieważne ze względu na zbyt małą frekwencję.

Mimo że rumuńskie władze deklarują, iż wydobycie gazu łupkowego jest rządowym priorytetem, analitycy OSW nie przewidują szybkiego napływu inwestorów do tego kraju. Brakuje bowiem wiarygodnych szacunków zasobności rumuńskich złóż. Co więcej, wraz z początkiem lutego rząd wprowadził dodatkowe podatki dla sektora energetycznego, które mogą zniechęcić koncerny wydobywcze do zaangażowania w wydobycie gazu.

Jak zauważa Ośrodek Studiów Wschodnich, zmiana stanowiska Bukaresztu w sprawie łupków ma jednak duże znaczenie symboliczne - jest to drugi (po Wielkiej Brytanii) kraj, który po początkowych wątpliwościach decyduje się wznowić poszukiwania gazu niekonwencjonalnego.

Według szacunków amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej na obszarze Węgier, Rumunii i Bułgarii może znajdować się łącznie ok. 538 mld metrów sześciennych gazu łupkowego. Agencja nie podała jednak szczegółowych informacji dotyczących złóż na terytorium samej Rumunii.