Busometr, wskaźnik wyliczany przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców prognozujący nastroje i działania przedsiębiorców w perspektywie najbliższego półrocza, wzrósł w porównaniu z poprzednim odczytem. W pierwszym kwartale tego roku osiągnął poziom 37,06 pkt. Pod koniec ubiegłego roku wynosił natomiast 34,47 pkt – wynika z najnowszego raportu przygotowanego przez dom badawczy Maison na zlecenie ZPP. Nadal jednak nie sposób mówić o optymizmie, bo bardzo dużo brakuje do granicy 50 pkt, od której w górę można mówić o pozytywnych wskazaniach.
Odsetek firm, które spodziewają się polepszenia koniunktury gospodarczej nie zwiększył się bardzo na przestrzeni ostatnich miesięcy. Obecnie zmian na lepsze oczekuje 11 proc. przedsiębiorców, a na gorsze – 65 proc. Dla porównania pod koniec 2012 r. optymistyczne przewidywania zadeklarowało 4 proc. badanych, a pesymistyczne – 73 proc.

Tniemy dalej

Nie pozostaje to bez wpływu na plany, które są bardzo ostrożne, jakby przedsiębiorcy woleli wstrzymać się z ich realizacją do poprawy sytuacji na rynku. Skłonność do inwestowania, zatrudniania nowych pracowników czy zwiększania pensji wciąż jest niewielka. Nadal większość zamierza ciąć płace. Obniżki wynagrodzenia w ciągu najbliższych sześciu miesięcy przewiduje bowiem 15 proc. ankietowanych, a ich podniesienie tylko 12 proc. Dla porównania w 2012 r. z zamiarem zwiększenia płac nosiło się 11 proc. firm, a zmniejszenia – 18 proc.
Reklama
Jednocześnie zwiększył się odsetek przedsiębiorców zamierzających przeprowadzić redukcję etatów w swojej firmie w najbliższych miesiącach. Dziś myśli o tym już 33 proc. z nich. Tymczasem w ubiegłym roku takie plany miało 30 proc. firm. Co więcej, spadła też liczba tych, które zamierzają zatrudnić nowych pracowników. Obecnie takie plany ma 14 proc. przedsiębiorców, czyli o 2 pkt proc. mniej niż w zeszłym roku.
– W pierwszym okresie kryzysu firmy były bardzo powściągliwe pod tym względem. Większe cięcia obserwujemy dopiero od dwóch lat. To jednak wystarczający okres, by w przypadku, zwłaszcza sektora MSP, możliwości w tym zakresie się wyczerpały. Dlatego w bieżącym roku będziemy mieli do czynienia z cięciami w sektorze korporacji, które mają większe zasoby i nie były do tej pory zmuszone do takich decyzji – wyjaśnia Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Pozytywne wizje

Patrząc po regionach kraju, najmniejszym optymizmem wykazują się firmy z zachodniej Polski. Pozytywnych zmian spodziewają się właściciele firm i menedżerowie w Polsce północnej i wschodniej. W przypadku pierwszego regionu bodźcem są zbliżające się wakacje. Właściciele hoteli i pensjonatów nad Bałtykiem oraz na Mazurach zamierzają zwiększyć zatrudnienie przed sezonem. Szczególnie że, jak zauważają eksperci rynku turystycznego z powodu wysokich cen wycieczek wielu turystów zdecyduje się na wypoczynek w kraju. Do tego oczekiwany jest większy niż przed rokiem napływ gości z zagranicy, zwłaszcza Szwedów, Rosjan i Niemców. I faktycznie, gdy jednocześnie spojrzy się na branże, to największe prawdopodobieństwo zwiększenia zatrudnienia czy podniesienia płac istnieje w usługach oraz w handlu.
– Obserwujemy duże zainteresowanie e-zakupami w naszej sieci. Dlatego do obecnie działających 14 sklepów, z których dowozi się zakupy zamówione przez internet, poszukujemy 160 kierowców. Rekrutacja trwa teraz m.in. w Warszawie, Krakowie, Łodzi, Wrocławiu, Poznaniu i miastach Górnego Śląska. Planujemy jednak dalszy rozwój tej usługi, a to będzie oznaczać kolejne miejsca pracy – mówi Czesław Grzesiak, wiceprezes Tesco Polska.

20 proc. bezrobocia

Z drugiej strony z najnowszych prognoz polskich ekonomistów wynika jednak, że druga fala kryzysu może potrwać dłużej, niż tego pierwotnie oczekiwano. Dlatego nie jest wykluczone, że firmy zweryfikują swoje plany i przytną koszty bardziej, niż planowały.
– To oznaczałoby zwolnienia. Jeśli rząd nie usunie źródeł wysokiego bezrobocia w Polsce – czyli wysokich pozapłacowych kosztów pracy – to nie zdziwi mnie 20 proc. bezrobocie na koniec roku – zauważa Cezary Kaźmierczak.
Szczególnie że – jak wynika z badania ZPP – aż 55 proc. firm nie zamierza realizować nowych inwestycji, co ogranicza perspektywy wzrostu zatrudnienia. W zeszłym roku rezygnacje z nowych projektów zapowiadało 54 proc. firm. Odsetek przedsiębiorców, którzy przewidują nowe inwestycje, nie zmienił się od zeszłego roku. Nadal chce je realizować 46 proc. przedsiębiorców. W ich gronie przeważają średnie przedsiębiorstwa działające w sektorze produkcyjnym.
– Jeżeli chodzi o branże, to nowe inwestycje są najbardziej prawdopodobne w edukacji, ekologii, IT, motoryzacji i nieruchomościach. Niskie ceny tych ostatnich skłaniają do większego zainteresowania nimi – podkreśla szef ZPP.

Ekspansja na nowe rynki

Blisko połowa producentów deklaruje wzrost zaangażowania na rynkach zachodnioeuropejskich. Wśród innych kluczowych rynków są Europa Środkowo-Wschodnia, Wschodnia oraz Azja i kraje Pacyfiku. – Wiele firm będzie w związku z tym inwestować w bazę produkcyjną, ofertę produktową oraz optymalizację procesów i kosztów – mówi Monika Bartoszewicz, partner w KPMG w Polsce.
Opinię tę potwierdzają sami producenci. Maspex przyznał, że w tym roku wyda na inwestycje ok. 110 mln zł. Pieniądze zostaną przeznaczone na rozbudowę zakładu w Wadowicach, w którym wytwarzane są produkty instant oraz na zwiększenie możliwości produkcji soków. Grupa FoodCare z kolei deklaruje dalsze inwestycje w zakładzie produkcyjnym w Niepołomicach w wysokości ok. 16–20 mln euro. W zeszłym roku został on rozbudowany nakładem 45 mln zł. Nowe inwestycje są związane m.in. z rozszerzeniem portfolio produktowego oraz dalszym podbojem zagranicznych rynków. – Prowadzimy zaawansowane rozmowy z kolejnymi partnerami handlowymi i zagranicznymi importerami. W 2013 r. planujemy jeszcze silniej zaznaczyć swoją obecność na arenie międzynarodowej m.in. w rynku rosyjskim – dodaje Wiesław Włodarski, prezes FoodCare.