Media znowu poświęcają uwagę Nicolasowi Sarkozy’emu, który pół roku temu opuścił fotel prezydencki.
Na tapetę wróciło bowiem śledztwo w sprawie pieniędzy, które miał on rzekomo przyjąć od najbogatszej Francuzki na sfinansowanie swojej kampanii wyborczej w 2007 r.
Pierwsze szokujące rewelacje na ten temat pojawiły się w 2010 r. Wtedy była księgowa Liliane Bettencourt, współwłaścicielki znanej firmy kosmetycznej L’Oreal, oznajmiła, że jej dawna szefowa obdarowywała polityków kopertami wypchanymi pieniędzmi. Wśród szczęśliwców miał się też znaleźć Eric Woerth, ówczesny skarbnik kampanii wyborczej Sarkozy’ego. Ponoć po pieniądze miał przychodzić sam Sarko.
Oczywiście politycy wszystkiemu zaprzeczyli. Z powodu braku twardych dowodów sprawa przycichła, tym bardziej że głównym podejrzanym był ówczesny prezydent. Jednak kiedy Sarkozy stał się zwykłym obywatelem pozbawionym chroniącego go immunitetu, trafił przed oblicze sprawiedliwości. Sędzia śledczy Jean-Michel Gentil, zwany kowbojem, w listopadzie ubiegłego roku zafundował byłemu prezydentowi kilkunastogodzinne przesłuchanie. W zeszłym tygodniu doszło do kolejnej serii przesłuchań.
Reklama
Afera Bettencourt rozpala wyobraźnię Francuzów od kilku lat. Jej przebieg śledzić można niczym telenowelę. Wątki finansowe przeplatają się tu z romansowymi, w tle pojawiają się dramaty rodzinne. Polityczny wymiar sprawy wyszedł na jaw podczas burzy, jaką rozpętała córka Liliane Bettencourt, Francoise Bettencourt-Meyers. W 2010 r. wystąpiła ona do sądu o ubezwłasnowolnienie matki. Zarzucała jej, że szasta pieniędzmi, czego przykładem były prezenty, którymi obdarowywała swojego o 20 lat młodszego przyjaciela. Podarki były dość kosztowne: a to wyspa na Seszelach, a to kamienica w centrum Paryża, a to zapisana w testamencie kolekcja obrazów Picassa i Matisse’a. Wartość upominków mogła sięgać nawet miliarda euro. Nie spodobało się to córce, która wystąpiła o wyznaczenie kuratora, tak aby matka nie mogła bez kontroli rozdawać majątku.
Przy okazji ujawniła nagrania, w których miliarderka analizowała możliwości uniknięcia płacenia podatków. Co gorsze, media donoszą, że pomagać w tym miał Eric Woerth. Temu wątkowi w aferalnym serialu poświęcono kilka odcinków. Nic dziwnego, sprawa była bardzo pikantna, bo majątkiem Bettencourt zarządzała żona ministra Woertha, Florence. Z kolei sam Woerth znany był z tropienia oszustów, którzy chowali fortuny w rajach podatkowych.
I choć już w 2011 r. sąd przyznał rację córce Bettencourt i ubezwłasnowolnił Liliane, to jednak nie bardzo pomoże samemu Sarkozy’emu. Nikt nie wątpi w jego sprawność umysłową, dlatego grozi mu do trzech lat więzienia, 375 tys. euro grzywny i zawieszenie biernego prawa wyborczego na pięć lat.
Wszystko wskazuje na to, że przed nami jeszcze co najmniej kilka odcinków serialu.
ikona lupy />
Klara Klinger dziennikarka działu życie gospodarcze kraj / Dziennik Gazeta Prawna