Dla większości pracowników zaliczanych do „białych kołnierzyków” istnieje narzędzie płacowe, które spełnia niemal wszystkie cechy utożsamiane bodźcem motywacyjnym. To podwyżka przyznawana na koniec roku po dobrze wykonywanej pracy. Wiele lat temu jednak poczciwa podwyżka na wyższych szczeblach korporacji ustąpiła drogę „płacy motywacyjnej” – pisze Mark Gimein z Bloomberga.

W 1993 roku w USA za pośrednictwem przepisów podatkowych wyeliminowano pensje przekraczające milion dolarów i niepowiązane z poprawą efektywności. W ten sposób otwarto szeroko drogę do upowszechnienia się premii, zwłaszcza w branży finansowej. Obecnie na Wall Street i w londyńskim City, gdzie narodziły się mega-bonusy, ta forma wynagradzania jest w odwrocie, także dzięki legislacjom przyjętym przez Unię Europejską.

>>> Czytaj też: Sprawiedliwy podział zysków w społeczeństwie: Pomocna dłoń niewidzialnej ręki

Praktyki biznesowe Barclays

Reklama

Nic lepiej nie przybliża fatycznego znaczenia premii niż ogłoszony w zeszłym tygodniu przez wiceprzewodniczącego Rothschilda, Anthony’ego Salza, raport na temat praktyk biznesowych w brytyjskim banku Barclays. Ujawnia on jak opłacani byli bankierzy.

I tak dyrektorzy zarządzający w bankowości inwestycyjnej Barclays otrzymywali podstawowe pensje w granicach 150-300 tys. funtów rocznie. Ale zgodnie z raportem średnio każdy z dyrektorów dostawał bonusy w wysokości 350 proc. zasadniczego uposażenia w roku 2011 i 210 proc. w roku 2012. To oznacza, że kwoty rzędu 150-300 tys. funtów wyrastały do poziomu 675 tys. funtów – 1,3 mln funtów w 2011 roku, czyli w granicach 1-2 mln dolarów. W 2010 roku 728 pracowników dostało więc ponad 1 mln funtów, a w roku 2012 było ich 428.

Jednym z najbardziej zdumiewających odkryć raportu Salza był fakt, że w roku 2007 bonusy stanowiły aż 94 proc. całkowitego wynagrodzenia dyrektorów. Co więcej, nikt obecnie naprawdę nie wierzy, że premie oznaczają cokolwiek innego niż „rzeczywiście wielkie pieniądze”. Tylko 32 proc. pracowników bankowości inwestycyjnej Barclaysa uważa, że płaca stanowi odzwierciedlenie wyników pracy.

>>> Czytaj też: Zarobki managerów: czy warto oszczędzać na pensji prezesa?

Dlaczego zatem bankierzy tak mocno trzymają się bonusów? Bo premie pozwalają na wypłatę znacznie większego udziału z zysku banku niż wynagrodzenie – podkreśla Mark Gimein.

Co może się zmienić w wyniku wprowadzanych teraz ograniczeń? Mianowicie to, że tam gdzie pracownicy wyższego szczebla otrzymają większy udział z zysków firmy, tam również więcej pieniędzy trafi do akcjonariuszy. Toteż krucjata przeciwko premiom zainicjowana ze względów społecznych i równości ekonomicznej zaowocuje lepszą ochroną interesu akcjonariuszy – konkluduje Mark Gimein.