Jak jednak przypomina „Wall Steet Journal”, może to być trudne, bowiem amerykańsko-chiński dialog atomowy nie jest tak konstruktywny, jak relacje w tej materii na linii USA – Rosja, które udało się zbudować po zimnej wojnie.
Tymczasem napięta atmosfera na Półwyspie Koreańskim sprzyja sektorowi zbrojeniowemu USA. Od początku marca do 11 kwietnia akcje koncernów z tej branży podrożały o prawie 12 proc., podczas gdy cały indeks S&P 500 (największe firmy notowane na nowojorskim parkiecie) urósł w tym czasie o 7 proc. Zainteresowanie inwestorów tłumaczy się tym, że w najbliższym czasie Korea Południowa będzie kupowała myśliwce, radary, drony i systemy obrony przeciwrakietowej. W każdej z tych dziedzin amerykańskie firmy mają najwięcej do zaoferowania.
Już w czerwcu mogą być znane wyniki przetargu na dostawę 60 myśliwców dla południowokoreańskiej armii. Lockheed Martin otrzymał zgodę na sprzedaż najnowszych F-35, na czym zarobiłby 10,5 mld dol. Boeing oferuje swoje F-15, z kolei europejski EADS – Eurofightera Typhoon. Rząd w Seulu jest również w trakcie wstępnych rozmów z firmą Northrop Grumman w sprawie dostawy dronów (samolotów bezzałogowych) Global Hawk. Kontrakt mógłby przynieść firmie 1,2 mld dol.
W minionych czwartek Raytheon zarobił kilkaset milionów dolarów na sprzedaży swojego zaawansowanego systemu radarowego do instalacji na koreańskich myśliwcach F-16. Firma sprzedaje Seulowi także rakiety średniego zasięgu powietrze-powietrze AMRAAM.
Reklama
Tymczasem napięcie między Koreą Południową a Północną zaczęło się przenosić na inne państwa regionu, głównie Japonię, gdzie w ubiegłym tygodniu przynajmniej trzykrotnie podnoszono fałszywy alarm z powodu rzekomego koreańskiego ataku rakietowego. Japońscy urzędnicy na wszelki wypadek mają w swoich smartfonach i kontach Twitter przygotowane wzory wiadomości informujące o koreańskim ataku. I zdarza się, że niechcący wciskają „wyślij”. Tak stało się w ubiegłą sobotę wczesnym rankiem, kiedy pracownik służb lotniczych z Osaki niechcący wysłał taką wiadomość do 87 lotnisk. Zorientował się jednak i po 5 minutach wycofał wiadomość. W czwartek po południu podobnie postąpiła kontrola lotów prefektury Fukuoka. W środę zaś o przygotowaniach do północnokoreańskiego ataku rakietowego poinformowały na Twitterze władze Jokohamy. Komunikat odwołano po 20 minutach.