Opublikowane jeszcze przed południem lepsze dane dotyczące aktywności sektora usług strefy euro i jej największych gospodarek (poza Hiszpanią) zostały zneutralizowanie słabym wydźwiękiem publikacji dotyczącej sprzedaży detalicznej dla Eurolandu (spadek w marcu o 2,4 r/r wobec 1,7% w lutym i oczekiwanych minus 2,2%). Nie zachwyciła też publikacja obrazująca poziom nastrojów wśród europejskich inwestorów, była jednak zbliżona do oczekiwań rynkowych. Indeks Sentix wyniósł w maju minus 15,6 pkt wobec minus 17,3 pkt w kwietniu, podczas gdy konsensus kształtował się na poziomie minus 15,2 pkt. W rezultacie przez większą część poniedziałkowej sesji europejskiej euro oscylowało w okolicach 1,31 USD.

Lekkie osłabienie wspólnej waluty (do około 1,305 USD) przyszło po południu, choć tak naprawdę na rynku nie pojawił się nowy czynnik mogący sprowokować inwestorów do skracania pozycji na euro/dolarze. Podczas zaplanowanego na poniedziałek wystąpienia szef EBC M.Draghi odniósł się przede wszystkim do ogólnych zagadnień polityki gospodarczo-fiskalnej krajów Eurolandu i wbrew oczekiwaniom nie poruszył kwestii ewentualnego wprowadzenia ujemnej stopy depozytowej, która pojawiła się podczas konferencji EBC po majowym posiedzeniu.

Z technicznego punktu widzenia nie doszło więc wczoraj do pogłębienia majowego dołka, a zatem wciąż nie zostały wygenerowane sygnały do wyraźniejszych zmian na rynku głównej pary walutowej. Od 10 kwietnia kurs EUR/USD konsoliduje się w przedziale 1,2954-1,3242. Wiele wskazuje jednak na to, że wsparcie na 1,30 USD zdoła się wybronić nawet jeśli zostanie w najbliższym czasie naruszone. Choć obecnie wsparcie dla euro stanowią niewątpliwie ostatnie sugestie płynące z EBC wyraźnie wskazujące, że w najbliższym czasie nie należy liczyć na wprowadzenie ujemnej stopy dla depozytów (tak mówili m.in. M.Draghi i E.Nowotny), to temat ten wciąż powraca na rynek. W sytuacji kiedy Europa wciąż tkwi w recesji, zaś amerykańska gospodarka systematycznie rozwija się - choć w różnym tempie- tworzą się fundamentalne podstawy do spadku EUR/USD. Jednakże scenariuszowi zakładającemu deprecjację kursu EUR/USD do/poniżej 1,25 przypisujemy już niewielkie prawdopodobieństwo.

We wtorek rano silnej przecenie uległ natomiast dolar australijski. Kurs AUD/USD spadł w okolice 1,0175 po tym jak na majowym posiedzeniu Bank Australii (RBA) zdecydował o obniżeniu stóp procentowych o 25 pb. Po tej zmianie główna stopa będzie kształtować się na najniższym w historii poziomie, czyli 2,75%. Decyzja RBA w dużym stopniu okazała się zaskoczeniem, bowiem rynek był mocno podzielony co do wyniku dzisiejszego posiedzenia, nie wykluczał jednak obniżki stóp w późniejszym terminie. Tak taniego jak dzisiaj rano dolara australijskiego wobec dolar amerykańskiego nie widzieliśmy od 4 marca br. Majowa obniżka jest pierwszą zmianą kosztu pieniądza w Australii od grudnia 2012 roku, gdy bank centralny również obniżył go o 25 pb. Rynek oczekuje, że to już koniec łagodzenia polityki monetarnej przez RBA.

Reklama

Złoty lekko taniał podczas poniedziałkowego handlu po wcześniejszym umocnieniu do 4,125 wobec euro będącym reakcją na decyzję EBC o obniżeniu stóp procentowych oraz zapowiedź Fed’u o możliwości poszerzenia stymulacji gospodarczej. Już w pierwszych godzinach poniedziałkowej sesji kurs EUR/PLN wzrósł do ponad 4,15 osiągając maksimum dnia na wysokości 4,1565. Głównym wydarzeniem tego tygodnia jest rozpoczynające się dzisiaj dwudniowe posiedzenie RPP. Rynek kontraktów FRA nieustannie dyskontuje cztery obniżki stóp procentowych po 25 pb każda biorąc pod uwagę niską inflację i słabe dane gospodarcze. Nie jest to przychylny scenariusz dla PLN stąd w najbliższych dniach pozostawać on będzie pod presją. Jak pokazała ankieta przygotowana przez Puls Biznesu, ekonomiści i analitycy rynkowi oczekują na koniec maja kursu EUR/PLN w okolicach 4,15 zaś USD/PLN 3,18 (2-3 grosze powyżej naszych prognoz). A to oznacza utrzymanie się złotego w trendzie bocznym pomiędzy 4,13-4,18 budowanym od początku bieżącego miesiąca. O zmianie układu sił będziemy mogli mówić dopiero po przełamaniu oporu na 4,20 bądź naruszeniu strefy wsparcia rozciągającej się pomiędzy 4,09-4,10.