Kiedy zakłada Pan uwolnienie taryf dla 15 mln polskich rodzin? Dziś to URE zatwierdza stawki dla gospodarstw domowych. Nie lepsza byłaby gra rynkowa?

Oczywiście, że byłoby lepiej, gdyby to konkurencja pomiędzy zarówno wytwórcami jak i sprzedawcami energii wyznaczała poziom cen dla gospodarstw domowych a nie regulator. I to z co najmniej dwóch powodów: rynek potrafi zrobić to zarówno zdecydowanie precyzyjniej jak i szybciej niż najlepszy zespół urzędników. Dlatego m.in. tzw. uwolnienie taryfy G to dla mnie jeden ze strategicznych celów regulacji. To przede wszystkim bowiem warunek wstępny rozwoju efektywnej konkurencji rynkowej jak i fundament wielu inicjatyw, które taki rozwój mogą wspomagać. Na przykład takich jak budowa inteligentnych sieci energetycznych umożliwiających w szczególności skorzystanie z ekonomicznego potencjału strony popytowej w postaci np. gotowości odbiorców do redukcji zapotrzebowania na moc lub energię lub po prostu umożliwienie im rzeczywistej oceny jakości dostaw energii, co przyczyni się do jej traktowania jako towaru podobnego co do zasady do innych towarów rynkowych. Wciąż jeszcze jednak oceniam aktualny poziom konkurowania przez sprzedawców energii elektrycznej o klienta z grupy G za nie dość wystarczający, by móc zwolnić ich z obowiązku przedkładania mi taryf do zatwierdzenia. Stopniowa, ale konsekwentna wymiana starych liczników na liczniki zdalnego odczytu może tę rywalizację tylko pobudzać.

Cena energii na rynku hurtowym, na którym zaopatrują się sprzedawcy energii, utrzymuje się na niskim poziomie i nic nie wskazuje, że będzie rosnąć. Będzie Pan nawoływał do obniżek?

Zdecydowanie tak. Dzisiaj regulowanie cen okazuje się bardziej służyć interesom energetyki, w tym samych sprzedawców z urzędu, niż interesom odbiorców. Powód jest prosty. Ustawowy reżim regulacji wymaga poddania się ściśle określonym procedurom administracyjnym. Przygotowanie wniosku, złożenie, przeprowadzenie postępowania weryfikującego prawidłowość taryfy, ewentualna autoryzacja. Potem jeszcze publikacja taryfy i obowiązkowe powiadomienie klientów. No i ustawowo wymagana zwłoka od 14 do aż 45 dni we wprowadzeniu taryfy do stosowania. To wszystko oznacza upływ czasu – czasu cennego z perspektywy odbiorcy zwłaszcza wówczas, gdy nowe taryfy powinny być niższe. Przepisy określające sposób postępowania przy zatwierdzaniu taryf były bowiem budowane tak, żeby przeciwdziałać nadmiernemu wzrostowi cen. Niestety ustawodawca nie zadbał o to, by w stopniu co najmniej równym ochronie przed nadmiernymi podwyżkami, regulator mógł wymuszać na podmiotach regulowanych uzasadnione rynkowo obniżki taryf. Postulaty sukcesywnie kierowane do prawodawcy, żeby wzmocnić kompetencje Prezesa URE o narzędzia takiego oddziaływania na sprzedawców, aby oferowali odbiorcom niższe ceny, nigdy się nie zmaterializowały. Bazując na doświadczeniu zawodowym wątpię zresztą, by jakikolwiek mechanizm administracyjny był w stanie zrobić lepiej to, co może zrobić tylko rynek. Spadek cen efektywnie jest w stanie wymusić tylko konkurencja...

Reklama

Ale firmy składają wnioski o podwyżki, a Pan może przecież wezwać do ponownego złożenia taryfy.

Mogę wezwać zarówno do złożenia samego wniosku taryfowego, jak i do jego korekty, ale to jeszcze nie gwarantuje, że taryfa którą mi przedsiębiorstwo przedłoży, będzie akceptowalna, tzn. sporządzona zgodnie z obowiązującym prawem w sensie tak formalnym – składników taryfy, jak i materialnym – poziomu cen i stawek. A jak jej nie zatwierdzę, to z mocy prawa obowiązuje stara. Więc nawet jeśli wszystko wskazuje na to, że nowa taryfa powinna, powiedzmy, stanowić 80 proc. dotychczasowej, a firma „zaproponuje” 95. proc., to zgodnie z Prawem energetycznym nie mam prawa takiej taryfy zatwierdzić, gdyż nie jest to taryfa uzasadniona z punktu widzenia równowagi interesów tego przedsiębiorstwa i obsługiwanych przezeń odbiorców . Jeśli w następstwie tej sytuacji i odmówię zatwierdzenia takiej taryfy, to przedsiębiorstwo może się od tej decyzji odwołać, co oddala tylko w czasie moment obniżki taryfy dla odbiorców. Myślę, że jedynym skutecznym w pewnym sensie narzędziem regulatora pozostaje w takiej sytuacji świadomość po stronie przedsiębiorstw, że relacja regulator-regulowany ma charakter długookresowy i wieloaspektowy, i nie ogranicza się tylko do przypadku postępowania taryfowego ws. obniżki taryfy

Kiedy dowiemy się jakie rachunki zapłacimy w drugiej połowie 2013 r.?

Nowe taryfy powinny móc wejść w życie od 1 lipca. Zatem najpóźniej w dniu 16 czerwca powinny być one zatwierdzone. Obowiązkiem koncesjonowanego sprzedawcy energii jest odpowiednio wcześniej – z co najmniej miesięcznym wyprzedzeniem - przedłożyć regulatorowi taryfę do zatwierdzenia. Mam również prawo wezwać do złożenia takiego wniosku, co zresztą zrobiłem 13 maja. Mam nadzieję, że sprzedawcy nie zdecydują się przedłożyć taryf niemożliwych do zatwierdzenia, by grać na zwłokę. Taki ruch z ich strony na pewno by oddalił by istotnie w czasie możliwość uwolnienia cen dla grupy G.

Jakie są Pańskie oczekiwania co do wysokości stawek?

Uważam, że obecnie krajowy rynek energii znalazł się w takiej fazie, w której są idealne warunki do przetestowania jakości konkurencji pomiędzy sprzedawcami o klientów z gospodarstw domowych. Jeśli prawdą jest, że sprzedawcy chcą rzeczywiście uwolnienia rynku dla grupy G, to oczekiwać należy taryf spełniających oczekiwania tych odbiorców. Bardzo wiele danych rynkowych jak i stan otoczenia prawnego, w którym funkcjonują sprzedawcy z urzędu, wskazuje na to, że jest przestrzeń do obniżki cen.

O ile?

Na to pytanie muszą odpowiedzieć przede wszystkim sprzedawcy. W URE właśnie kończymy analizę danych zebranych w trakcie monitorowania rynku. To standardowa procedura przygotowań do oceny wniosków, tak by można było dokonać kompleksowej oceny i weryfikacji informacji, które przedstawią sprzedawcy jako uzasadnienie proponowanych taryf. Podkreślę raz jeszcze, że za strategiczny cel uznaję dokończenie procesu uwolnienia spod regulacji cen w obrocie detalicznym energią elektryczną poprzez uwolnienie tzw. taryfy G. Oznacza to, że to rynek a nie regulator powinien wyznaczać właściwy poziom cen. Właściwy, tzn. dobry zarówno dla odbiorców jak i dla sprzedawców. Z takiej właśnie perspektywy będę oceniał wnioski taryfowe sprzedawców .