To samo dotyczy agencji wywiadowczych Francji, Niemiec oraz innych sojuszników USA.

Władze Unii Europejskiej są najwyraźniej zaskoczone tym, że USA szpiegowały oficjalne kanały komunikacji we Wspólnocie. Niektórzy europejscy urzędnicy wezwali do zawieszenia rozmów o transatlantyckiej strefie wolnego handlu, ponieważ – jak ujął to Elmar Brok, przewodniczący komisji spraw zagranicznych w PE – „jak masz negocjować, jeśli wiesz, że twoje pozycje negocjacyjne zostały przechwycone?”.

Witamy w nowoczesnym świecie, panie Brok. Jeśli amerykańskie agencje wywiadowcze nie szpiegowałyby instytucji UE oraz rządów krajów członkowskich Wspólnoty, nie wykonywałyby właściwie swojej pracy. Zupełnie tak samo, jak służby wywiadowcze Francji, Niemiec, Izraela oraz innych sprzymierzeńców Waszyngtonu – gdyby nie próbowały szpiegować USA, również nie wykonywałyby należycie swojej pracy.

>>> Polecamy: Bershidsky: System PRISM nie jest wymierzony w terrorystów

Reklama

Właśnie dlatego, np. podczas wizyty prezydenta USA George’a W. Busha we Francji w 2008 roku, ekipa prezydencka została poproszona o pozostawienie na pokładzie amerykańskiego samolotu Air Force One baterii ze swoich smartfonów BlackBerry.

Doniesienia niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”, odwołujące się do tajnych dokumentów pochodzących od byłego agenta CIA Edwarda Snowdena, wywołały całe zamieszanie. Wedle tych dokumentów amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) podsłuchiwała misje dyplomatyczne UE w Waszyngtonie i Nowym Jorku, infiltrowała sieci komputerowe oraz zakładała podsłuchy w Brukseli.

>>> Czytaj również: FBI zbiera o nas jeszcze więcej danych niż NSA

Szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz powiedział, że jeśli doniesienia te są prawdziwe, to „jest to wielki skandal”. Niemiecka minister sprawiedliwości Sabine Leutheusser-Schnarrenberger stwierdziła, że działania USA były „wysoce nieodpowiednie”. Zdaje się, że oboje postrzegają USA i UE jako sojuszników, zaś metody z czasów zimnej wojny są nieuzasadnione. Tak się jednak składa, że UE oraz USA mają różne cele na różnych poziomach działalności – Ameryka i Europa nie zgadzają się prawie we wszystkim, począwszy od żywności modyfikowanej genetycznie (GMO) aż po ochronę danych osobowych. USA są szczególnie zainteresowane kwestią przestrzegania sankcji, przekupstwa zagranicznych firm oraz ochroną amerykańskiej własności intelektualnej. W walce o interesy narodowe szpiegostwo elektroniczne jest powszechnie stosowaną metodą.

>>> Zobacz też: Szpiegostwo przemysłowe: państwa tracą sekrety, a gospodarka miliardy euro

Prawo międzynarodowe pod tym względem nie jest jeszcze dobrze rozwinięte. Informacje ujawnione przez Snowdena oprócz tego, że podniosły kwestię równowagi pomiędzy bezpieczeństwem a prywatnością, mogą również wnieść coś dla większej przejrzystości w systemie prawnym.

Jak powiedział w tym tygodniu Michael Hayden, były dyrektor Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA) i były dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA):, „Każdy Europejczyk, który chce rozdzierać szaty na polu szpiegostwa międzynarodowego, najpierw powinien zapytać, co robi jego własny rząd”.

>>> Niemcy ostro krytykują USA za inwigilację. Merkel będzie rozmawiać z Obamą

Fałszywy skandal jest z kolei innym powszechnie stosowanym narzędziem handlu i nie musi być praktyką szkodliwą. Do czasu kiedy rządy nie podejmują głupich kroków, aby pokazać, że są poważne.

I właśnie grożenie zawieszeniem rozmów na temat transatlantyckiej strefy wolnego handlu jest bardzo głupim działaniem. Komisja Europejska oszacowała, że umowa mogłaby przynieść rocznie ok. 150 mld dol. Unii Europejskiej i 130 mld dol. Stanom Zjednoczonym.

Unia Europejska może być jeszcze bardziej zszokowana niż jest, ale nie warto ryzykować wielkich wzajemnych korzyści płynących z utworzenia strefy wolnego handlu pomiędzy USA a UE.