Dla premiera Antonisa Samarasa, rzesze turystów szturmujące Ateny statkami wycieczkowymi i samolotami to namacalne oznaki greckiego ożywienia. „Mam szczęście, że ci turyści nadal dają mi pracę” - mówi bohaterka reportażu Bloomberga, Olympia Angeli.

28-latka jest wdzięczna za pracę kelnerki, mimo że w ciągu ostatnich trzech lat pensje w Grecji zmalały o połowę. Nie wie, kiedy wróci do swoich studiów na kierunku zarządzanie w turystyce. Dziś nie mogłaby sobie pozwolić na utratę 500 euro miesięcznego wygrodzenia „na rękę”, które pozwala utrzymać się jej i rodzicom. „Wielu ludzi z powodu kryzysu wróciło do swoich rodzinnych domów, bo tam mogą liczyć na pomoc rodziców” – opowiada w historycznej dzielnicy Plaka, u stóp Akropolu. „Ale ja jestem jedynaczką i nigdy się nie wyprowadziłam. Pomagam moim rodzicom zapłacić czynsz, opiekuję się nimi" - opowiada.

Strach przez zasileniem liczącej 1,3 miliona osób armii bezrobotnych to uczucie, które ani na chwilę nie opuszcza 3,6 mln Greków, którym udaje się utrzymać pracę w szóstym roku gospodarczej zapaści, nazywanej najpoważniejszą recesją w zaawansowanej gospodarce w czasach pokoju. PKB spadł tu od 2008 roku o 22 proc.

Starożytne, wyłożone marmurem ulice i place Aten, z których wiele zamieszkałych jest teraz przez żebraków i nieraz wypełnianych przez rozwścieczonych demonstrantów, pokazują jaką cenę mieszkańcy tego miasta płacą za błędy polityków. Podczas gdy we Włoszech, Portugalii czy Hiszpanii eksport rośnie, a do Irlandii wracają amerykańskie inwestycje, Grecja to wciąż najbardziej pokrzywdzone dziecko kryzysu, będące ikoną trzyletniej walki o przetrwanie strefy euro.

Reklama

>>> Czytaj też: Kryzys gospodarczy: Oszczędności potrafią prowadzić do katastrofy

Zero inwestycji

„Grecja to święta trójca kryzysu” – twierdzi Andreas Koutras, doradca w funduszu inwestycyjnym SteppenWolf Capital LLC w Lucernie. Jego firma posiada udziały w greckich obligacjach. „Ten kraj ma kryzys zadłużenia, kryzys bankowy i kryzys kulturalno-polityczny w jednym. Wszystkie trzy same się karmią. Grecja stała się dla Europy latarnią, która wysyła sygnał: trzymajcie się z daleka od tej części kontynentu” - tłumaczy.

>>> Czytaj też: Kryzys w Grecji: czwarty strajk powszechny od początku roku

Podczas gdy cięcia w wynagrodzeniach i emeryturach rzeczywiście zmniejszyły grecki deficyt, to brak zaufania konsumentów, porażka w walce o skuteczne ściąganie podatków oraz obciążenie długiem, szacowanym przez MFW na 175 proc PKB w 2013 roku, to wciąż wielka presja dla kraju.

Plan sprzedaży greckich aktywów, który miał być wsparciem dla programu 240 mld euro pomocy dla kraju, jest wciąż odraczany, ponieważ nie ma chętnych kupców. Nie pomogły nawet zapewnienia Angeli Merkel, że zrobi wszytko, aby uchronić kraj przed wyjściem ze strefy euro.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Unia Europejska stawiają Grecję na innych torach niż Irlandię czy Portugalię – napisał w majowym raporcie Bruegel, instytut badawczy z Brukseli. Analitycy porównali w nim skuteczność pożyczek wspierających politykę oszczędności, narzucaną zadłużonym krajom strefy euro.

>>> Polecamy: Kryzys gospodarczy w Europie: polityka niszczenia sąsiada

"Grecki program ma wciąż szanse osiągnąć swoje cele i zatrzymać Grecję w strefie euro, jak i doprowadzić do ożywienia i wzrostu gospodarczego. Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Unia Europejska muszą jednak poświęcić na to o wiele więcej środków i przez znacznie dłuższy czas niż wcześniej zakładano, a rezultaty i tak będą głęboko niezadowalające, a przy tym mocno niepewne" - napisano we wspomnianym raporcie.

>>> Czytaj też: Polacy rujnują rynek pracy w Danii, bo pracują za 72 zł za godzinę

Stopa bezrobocia w Grecji sięga obecnie 27,4 proc. i jest o ponad połowę wyższa niż w momencie, gdy kraj uzgadniał warunki swojego pierwszego bailoutu w maju 2010 roku. Według prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, opublikowanej 5 czerwca, co najmniej do 2016 roku bezrobocie utrzyma się na poziomie 21 proc.

Olympia Angeli mówi, że trzyma się swojej posady kelnerki, by nie musieć dołączyć do rzeszy ludzi, którzy wyjechali za granicę w poszukiwaniu pracy. "Mogłam opuścić Grecję dwa lata temu z przyjaciółką, która jechała do Wielkiej Brytanii", mówi młoda dziewczyna. "Rzuciła studia, przyszłość tutaj widziała tylko w czarnych barwach. Powiedziała, że nie zamierza tu utonąć. Już pierwszego dnia dostała pracę w pubie i teraz planuje zakup mieszkania w Londynie" - opowiada.

>>> Więcej o kryzysie w Grecji czytaj tutaj

ikona lupy />
Grecja, Ateny / Bloomberg / Kostas Tsironis