Wprawdzie można to traktować jako kolejne – jeśli jeszcze jakichś potrzebujemy – potwierdzenie spowolnienia w naszej gospodarce. Ale też od tego, jak wielu mamy w danym roku podatkowych milionerów, tak naprawdę wiele nie zależy. Ważniejsze jest to, ilu mamy milionerów prawdziwych – takich, którzy zdołali wypracować milionowy majątek. Tutaj o jakiekolwiek szacunki trudno. Bo też wielu z tych ludzi nie jest w stanie pochwalić się milionowym dochodem przed fiskusem. Bo też często tych milionów wcale nie widzą na swoim prywatnym koncie ani w PIT. Ale takich ludzi z każdym rokiem przybywa. A to właśnie oni decydują o potencjale naszej gospodarki. Jako właściciele firm mają najwięcej do powiedzenia, jeśli chodzi o podejmowanie konkretnych inwestycji, które posłużą nam do zwiększania PKB. W wielu wypadkach to oni tworzą miejsca pracy. Nawet jeśli byliby tylko rentierami, to też odgrywaliby korzystną rolę – przyczynialiby się do wzrostu oszczędności, dzięki którym można finansować nowe projekty. Pozostaje więc życzyć sobie, żeby osoby, które zarabiają milion rocznie, jak najwięcej inwestowały. Oni się wzbogacą, ale zyskają również inni.