Rosja grozi Ukrainie paraliżem importu z tego kraju w przypadku podpisania umowy stowarzyszeniowej Kijowa z Brukselą. Może do tego dojść w listopadzie na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie.

Od tygodnia ukraińscy eksporterzy skarżą się, że ich towary w rosyjskich punktach celnych są wyjątkowo dokładnie sprawdzane. Prowadzi to do faktycznego zatrzymania eksportu.

Rosyjskie władze, które dotąd odżegnywały się od tych działań, teraz przyznały, że rzeczywiście na pewien czas wprowadzono zaostrzone procedury. Doradca rosyjskiego prezydenta Siergiej Głaziew powiedział, że mogą one jednak zostać wprowadzone na stałe, jeśli Ukraina „zrobi ten samobójczy krok” i podpisze umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską. Według niego, Moskwa obawia się, że będzie to oznaczać niekontrolowany napływ do Rosji towarów ze Wspólnoty i z Turcji, dlatego też ukraińscy eksporterzy będą dokładnie sprawdzani.

Tymczasem premierzy Rosji i Ukrainy Dmitrij Miedwiediew i Mykoła Azarow wspólnie uznali dziś w rozmowie telefonicznej, że żadnej wojny handlowej między dwoma państwami nie ma. Szefowie rządów de facto zaprzeczyli słowom Siergieja Głaziewa twierdząc, że ostatnie wydarzenia nie mają nic wspólnego z „procesami integracyjnymi obydwu krajów”. Premierzy uznali, że wspólne działania grup roboczych doprowadziły do poprawy sytuacji, a jutro mają się spotkać szefowie służb celnych Ukrainy i Rosji, aby omówić wprowadzenie odpowiednich procedur odprawy towarów.

Według ukraińskiego tygodnika „Dzerkało Tyżnia”, problemy ukraińskiego biznesu w handlu z Rosją są elementem większej strategii i mają doprowadzić do zerwania podpisania w listopadzie umowy stowarzyszeniowej Ukrainy i Unii Europejskiej. Moskwa liczy na to, że najwięksi ukraińscy oligarchowie, których towary stoją na granicy, będą naciskać na władze w Kijowie, aby Ukraina zrezygnowała z integracji europejskiej i dołączyła do Sojuszu Celnego Rosji, Białorusi i Kazachstanu. Jednym z autorów tej koncepcji jest Siergiej Głaziew, drugim - ukraiński prorosyjski polityk, były szef Administracji Prezydenta Leonida Kuczmy Wiktor Medwedczuk. Zatwierdził ją Władimir Putin.

Reklama

Od środy wszyscy ukraińscy eksporterzy są na liście firm najwyższego ryzyka, co oznacza dokładną kontrolę importu do Rosji przez miejscowe służby. Prowadzi to do opóźnień w dostawach, a nawet - w przypadku produktów spożywczych - do zmarnowania towaru. Ukraińscy eksporterzy twierdzą, że de facto ich działalność została sparaliżowana.

>>> Polecamy: Rosyjska wódka i Putin przegrali z gejami. Oto słynne bojkoty konsumenckie