Jej uczestnicy protestują między innymi przeciwko elastycznemu czasowi pracy i wydłużeniu wieku emerytalnego. Na czterodniową demonstrację przyjechali związkowcy z całej Polski. Pod hasłem "Dość lekceważenia społeczeństwa" około tysiąca pracowników z Pomorza będzie protestować przeciwko polityce rządu Donalda Tuska. Zwracają uwagę, że polityka obecnego rządu doprowadza do tego, iż młodzi Polacy nie chcą pracować w kraju i wyjeżdżają za granicę.

Związkowcy i emeryci z Wrocławia jechali do stolicy autokarami, pociągami i prywatnymi samochodami. "Będziemy walczyć" - mówili reporterowi Radia Wrocław przed odjazdem.

Z Wielkopolski do Warszawy wyjechało ponad 2 tysiące związkowców z Solidarności. Z Lubelszczyzny przybyło około 400 członków Solidarności, są to m.in. pracownicy zbrojeniówki z Kraśnika i Świdnika, z kopalni Bogdanka i Zakładów farmaceutycznych. Jutro jadą do Warszawy związkowcy z oświaty''- mówi Radiu Lublin rzecznik Zarządu Regionu NSZZ Solidarność, Cezary Czarnocki.

Manifestacje rozpoczną się dziś około 10 przed ministerstwami. Później protestujący przejdą pod budynek Sejmu, w którym jutro i pojutrze będą odbywały się panele dyskusyjne z udziałem ekspertów. Po południu zostanie rozbite zostanie tam miasteczko namiotowe. Według zapowiedzi związkowców, w sobotę w Warszawie będzie manifestować około 100 tysięcy ludzi.

Reklama

Ogólnopolskie Dni Protestu przeciwko polityce rządu organizują trzy największe centrale związkowe - NSZZ "Solidarność", OPZZ i Forum Związków Zawodowych. Szef "Solidarności" Piotr Duda spodziewa się, że do stolicy przyjedzie co najmniej sto tysięcy protestujących.

W najbliższych 4 dniach w Warszawie zostanie zorganizowanych łącznie 17 manifestacji. Tylko dziś odbędzie się ich 6. Zaplanowano pikiety przed niektórymi ministerstwami.

Próba obalenia rządu

Marszałek Sejmu zarzuca związkowcom, że merytoryczne rozmowy nie są dla nich "nośnym tematem". Ewa Kopacz przekonywała przed rozpoczęciem posiedzenia Sejmu, że protesty przed Sejmem nie są właściwym sposobem załatwiania sporu z rządem. Zdaniem pani marszałek jedynym postulatem związkowców jest tak naprawdę obalenie obecnego gabinetu.Na konferencji prasoweej przed posiedzeniem Sejmu Ewa Kopacz zwróciła uwagę, że w demokracji o obsadzie stanowisk ministerialnych decyduje naród, a nie związki zawodowe.

Hasła, z którymi do Warszawy przyjeżdża Solidarność, są polityczne, a nie pracownicze - powiedział doradca prezydenta Henryk Wujec w radiowej Jedynce. Według niego związkowcy mają prawo demonstrować, jednak ten protest wymierzony jest w rząd. Zdaniem prezydenckiego doradcy, Piotr Duda, organizując demonstrację pod Sejmem, chce się pokazać jako przywódca protestu politycznego. Henryk Wujec mówił, że każdy ma prawo do ambicji politycznych, jednak nie powinien do ich realizacji wykorzystywać związków zawodowych i ich pieniędzy. Zaznaczył, że przedstawiciele Solidarności mieli możliwość przekonywania rządu do swoich postulatów na posiedzeniu Komisji Trójstronnej, jednak nie chcieli rozmawiać. Tymczasem - jak mówił Wujec - było pole do negocjacji w sprawie płacy minimalnej i elastycznego czasu pracy.

Duda: protestujemy przeciw złemu prawu

Przewodniczący "Solidarności" przekonuje z kolei, że protesty związkowców w Warszawie to sprzeciw wobec złego prawa. Polscy politycy są niekonsekwentni i traktują Polaków jak króliki doświadczalne - mówił przewodniczący Solidarności Piotr Duda na antenie radiowej Jedynki. Według niego miejsce protestu - Sejm - jest symboliczne, gdyż to tutaj powstaje złe prawo uderzające w polskich pracowników. W tym kontekście wymienił ustawę o elastycznym czasie pracy. Wskazywał też, że reprezentanci związkowców proponują własne, dobre rozwiązania prawne, które, jak zaznaczył, trafiają do sejmowe zamrażarki. Jako przykład podał ustawę o płacy minimalnej, która uzależnia wysokość najniższego wynagrodzenia za pracę od wysokości PKB, czyli od stanu gospodarki.