To koniec politycznej kariery Bo, który do niedawna uchodził za gwiazdę komunistycznej wierchuszki.
Jeszcze dwa lata temu Bo Xilai był szefem partii w niemal 30-mln aglomeracji Chongqing w centralnych Chinach. Był także członkiem elitarnego 25-osobowego biura politycznego KPCh. Analitycy typowali go do objęcia najwyższych stanowisk w kraju. W zarządzanym przez siebie okręgu zasłynął ze skutecznej kampanii przeciwko przestępczości. Do Chongqingu trafił z portowego Dalianu, którym skutecznie zarządzał na początku kariery. Miasto uchodzi dziś za podręcznikowy przykład gospodarczego boomu w stylu chińskim.
Bajkowa kariera skończyła się w lutym 2012 r., zaledwie kilka miesięcy przed zmianą pokoleniową na najwyższych szczeblach władzy w partii i kraju. Przyczynił się do tego konflikt z jednym z najbliższych współpracowników Bo, szefem policji Wang Lijunem. Wang doniósł amerykańskim dyplomatom, że Bo próbował zatuszować dokonane przez własną żonę Gu Kailai morderstwo na brytyjskim biznesmenie Neilu Heywoodzie. Gu dostała za tę zbrodnię karę śmierci w zawieszeniu. Kilka miesięcy później Bo został pozbawiony stanowiska, wyrzucony z partii i z parlamentu. A do oskarżeń o pomoc morderczyni dodano mu też przyjęcie łapówek na sumę prawie 22 mln juanów (11 mln zł) i sprzeniewierzenia kolejnych 5 mln juanów (2,5 mln zł).
Sprawa Bo uchodzi za podręcznikowy przykład pokazowego procesu w ramach antykorupcyjnej kampanii prowadzonej przez komunistyczne władze. Na rozprawie obecnych było kilkadziesiąt reporterów. W latach 2000–2009 za korupcję skazano ok. 10 tys. urzędników różnego szczebla.
Reklama