Wśród przecenianych wyjątków znalazła się ropa naftowa, której ceny spadły o około jeden procent. W rezultacie, notowania surowcowego indeksu CRB wzrosły jedynie o 0,25%.

Coraz mniej napięć wokół Syrii i Iranu

Wczorajsza przecena ropy naftowej miała swoje uzasadnienie w postaci kilku czynników. Po pierwsze, wciąż dużo uwagi przyciągała kwestia wznowienia negocjacji w sprawie irańskiego programu atomowego. Mimo braku spotkania pomiędzy prezydentami USA i Iranu, irańscy politycy nie tracą nadziei na rychłe porozumienie. Przedstawiciele rządu Iranu naciskają, aby rozmowy wznowiono już w najbliższych dniach. Natomiast prezydent Iranu Hassan Rouhani wyraził wiarę w to, że porozumienie nie jest kwestią lat, lecz miesięcy – zaznaczając, że najchętniej zakończyłby tę sprawę w ciągu najbliższych trzech miesięcy.

Po drugie, spadkom notowań ropy sprzyja także postęp prac w sprawie Syrii – trzech zachodnich dyplomatów wczoraj zakomunikowało, że przedstawiciele USA, Rosji, Francji, Chin i Wielkiej Brytanii osiągnęli porozumienie w kwestii konkretnych działań związanych ze zniszczeniem syryjskiego arsenału broni chemicznej. Co ciekawe, tej wersji nie potwierdzają rosyjscy dyplomaci, według których prace nad porozumieniem wciąż trwają.

Reklama

Wzrost zapasów ropy w USA

Po trzecie, w środę zniżce cen ropy naftowej WTI sprzyjały dane dotyczące zapasów ropy w USA. Jak podał wczoraj w swoim cotygodniowym raporcie amerykański Departament Energii, w minionym tygodniu zapasy ropy w Stanach Zjednoczonych wzrosły o 2,6 mln baryłek. Jest to ponad dwukrotnie większy wzrost niż oczekiwano na rynku (1,1 mln baryłek).

Dzisiaj rano notowania ropy naftowej WTI delikatnie rosną. Odreagowanie jest uzasadnione technicznie – cena surowca dotarła wczoraj do ważnego poziomu wsparcia w rejonie 102,20 USD za baryłkę, który jest wyznaczony przez lokalne minimum cenowe z początku sierpnia br. Pokonanie w dół tego poziomu otworzyłoby cenom ropy WTI drogę z powrotem do wartości dwucyfrowych.

Problemy na argentyńskim rynku pszenicy

Tymczasem na wykresach zbóż wczoraj mieliśmy do czynienia z wyraźnymi ruchami wzrostowymi. Kukurydza i soja podrożały o około 1%, natomiast notowania pszenicy wzrosły o niecałe 2%. Dzisiaj rano ten optymizm na rynkach soi i kukurydzy nieco przygasł, podczas gdy cena pszenicy nadal rośnie.

Zwyżkę cen pszenicy wywołały dwa główne czynniki. Pierwszym z nich jest zwiększone zapotrzebowanie na amerykańskie zboże ze strony Chin, które ze względu na niekorzystne warunki pogodowe w tym sezonie wyprodukują mniej pszenicy. Natomiast drugim ważnym czynnikiem przyczyniającym się do zwyżki notowań pszenicy są przymrozki, które pojawiły się w tym tygodniu na terenach uprawy tego zboża w Argentynie. Meteorolodzy ocenili, że mogą one niekorzystnie wpłynąć na plony pszenicy w tym kraju w bieżącym sezonie, ponieważ akurat teraz uprawy pszenicy w Argentynie znajdują się w fazie dużej wrażliwości na warunki atmosferyczne. Według prognoz meteorologów, również w najbliższych dniach pojawią się przymrozki na terenach uprawy pszenicy w Argentynie.

Z fundamentalnego punktu widzenia, na rynku pszenicy jest jeszcze pole do wzrostu cen. Potwierdza to również spojrzenie na wykres cen pszenicy, na którym najbliższym istotnym poziomem technicznego oporu jest rejon 678-680 USD za 100 buszli. Jednak pokonanie tego oporu byłoby już trudne – w długim terminie na wykresie pszenicy utrzymuje się bowiem trend spadkowy, będący rezultatem sporych prognozowanych zbiorów tego zboża na świecie w sezonie 2013/14.