Aktywizacja ludzi znajdujących się na marginesie życia społeczno-gospodarczego się opłaci.
Nie korzystają z internetu, nie mają konta w banku, często nie pracują, a więc ich dochody są znikome albo wręcz żadne. Jak się szacuje, w Polsce takich osób żyje prawie 10 mln. O tym, jak takim ludziom można pomóc w wyrwaniu się z marginesu życia społecznego, dyskutowano podczas debaty „Jak włączyć wykluczonych do krwiobiegu gospodarki?”. Debata odbyła się podczas trzeciego Europejskiego Forum Nowych Idei, które w piątek zakończyło się w Sopocie.
Okazuje się, że włączenie ludzi znajdujących się na marginesie życia społecznego jest możliwe i może być opłacalne. – W ciągu ostatniego roku udało nam się pozyskać ponad 200 tys. nowych klientów, którzy zdecydowali się założyć u nas rachunek. Prawie jedna trzecia z nich nigdy w życiu nie miała wcześniej konta w banku. To pokazuje, że przy wykorzystaniu odpowiednich metod można do nich dotrzeć i zachęcić do bankowania – uważa Tomasz Bogus, prezes Banku Pocztowego.
Reklama
Instytucja ta realizuje strategię polegającą na pozyskiwaniu nowych klientów w tych segmentach, o których inne banki się nie biją lub robią to niechętnie. – Doszliśmy do wniosku, że nie mamy szans konkurować o klientów w wielkich miastach, gdzie są silne wszystkie duże banki. Postawiliśmy na małe miejscowości, do których inne instytucje nie zaglądają, bo w tamtejszych klientach nie widzą potencjału – mówi Bogus.
Wykluczenie finansowe to poważny problem, dotyczy bowiem niemal jednej trzeciej mieszkańców Polski. Większość z takich osób mieszka w miejscowościach do 5 tys. mieszkańców, ma wykształcenie podstawowe bądź niższe oraz jest w wieku powyżej 65 lat.
Zdaniem Jerzego Głuszyńskiego, socjologa z Instytutu Badawczego ProPublicum, przywrócenie wykluczonych np. rynkowi pracy byłoby korzystne także dla przedsiębiorców. – Płacą oni podatki, a więc de facto finansują transfery społeczne, mają tu do odegrania bardzo ważną rolę – mówi Głuszyński.