Dokument, na wniosek Polski, został złagodzony. Ministrowie środowiska porozumieli się w tej sprawie po prawie 7-godzinnych negocjacjach.

We wspólnej deklaracji nie ma zapisu, że Unia Europejska już w przyszłym roku zobowiąże się do bardziej ambitnych celów niż te, której do tej pory uzgodniło. Chodziło o zwiększenie z 20 do 30 procent redukcji emisji dwutlenku węgla. - Sukces polega na tym, że udało się uzgodnić tekst i że nie zawiera on wezwania dla Unii do podwyższenia celów redukcyjnych w przyszłym roku. Na to nie mogliśmy się zgodzić - powiedział minister środowiska Marcin Korolec. Podkreślił, że w tej sprawie Polska otrzymała wsparcie krajów Grupy Wyszehradzkiej - Czech, Węgier i Słowacji. Polska, której gospodarka oparta jest w większości na węglu, od dawna pilnuje, by Unia nie deklarowała jeszcze większej redukcji emisji CO2.

Berlin wywalczył, że złagodzone zostaną przepisy dotyczące emisji dwutlenku węgla przez samochody. Decyzja zapadła na spotkaniu unijnych ministrów środowiska w Luksemburgu. Dla Niemców było to kwestia kluczowa, bo zaostrzenie norm środowiskowych godziłoby w interesy przemysłu motoryzacyjnego.

Przez ostatnich kilka miesięcy Berlin torpedował wcześniejsze ustalenia ku oburzeniu obrońców środowiska i w końcu przeforsował swój postulat. Decyzja w sprawie emisji dwutlenku węgla przez samochody została dziś odłożona. Teraz Litwa kierująca pracami Unii, ma przygotować nowe propozycje i rozpocząć negocjacje z przedstawicielami krajów członkowskich i Parlamentu Europejskiego.

Reklama

>>> Czytaj też: Polityka klimatyczna UE: Polska znowu przeciwko wszystkim