Można by tak długo jeszcze wymieniać. Co więcej, coraz częściej dociera do naszych producentów, że Państwo Środka to również ogromna liczba potencjalnych klientów, i firmy zaczynają się sadowić z zakładami tam, na miejscu, żeby skorzystać na zjawisku mającym potężne znaczenie dla globalnej gospodarki – bogaceniu się obywateli Chin. W końcu efekt skali przy ponad 1,3 mld mieszkańców wart jest zainteresowania, tym bardziej że wielkie fortuny i klasa średnia rosną tam bez porównania szybciej niż gdziekolwiek indziej na świecie, mimo że rozwój gospodarczy kraju nieco przyhamował.

O ile jednak codzienne zakupy przedmiotów wyprodukowanych za Wielkim Murem przychodzą nam dość łatwo, bo – szczerze mówiąc – przeważnie trudno znaleźć alternatywę, o tyle bezpośrednie obcowanie z tą kulturą stanowi dla nas problem. I nie dlatego, że to kraj odległy, nie tylko z powodu złych doświadczeń związanych chociażby z porażką COVEC przy budowie naszej autostrady A2 i pewnie nie dlatego, że firmy z Polski czy Europy robią wszystko, żeby nie wpuścić na nasze rynki tamtejszej konkurencji. Nauczyliśmy się wolności we wszystkich sferach życia i zasad wolnego rynku, a za chińskim biznesem wciąż zbyt często stoją państwo i prawo, które z tymi wartościami mają mało wspólnego.