Ludowcy domagają się zwiększenia akcyzy na piwo o 10-15 procent. Argumentują, że ostatniej podwyżki dokonano w 2009 roku, a więc proponowane przez nich rozwiązanie to właściwie podwyżka o inflację.

W sukurs amatorom piwa idzie ministerstwo finansów, które zapewniało, że ani piwo, ani wino nie zostaną objęte wyższą akcyzą. Pomysłowi PSL przyklaskują z kolei samorządowcy, którzy przypominają, że kiedyś gminy otrzymywały pieniądze na drogi z podatku od aut osobowych - czytamy w "Pulsie Biznesu".

Branża piwna przekonuje jednak, że to katastrofa. Danuta Gut, dyrektor Związku Browary Polskie, twierdzi, że podwyżka spowoduje spadek sprzedaży o kilka procent i zwolnienie około 50 tysięcy osób. Uderzy to przede wszystkim w rolników uprawiających chmiel w województwie lubelskim - dodaje.

Piwowarzy nie wierzą wyliczeniom polityków. Żeby uzyskać oczekiwane przez ludowców 1,3 miliarda złotych, akcyza musiałaby wzrosnąć o 30, a nie o 10-15 procent.
Więcej - w "Pulsie Biznesu".

Reklama

>>> Czytaj też: Spór o podatek od kopalin: związkowcy z KGHM nie chcą płacić

ikona lupy />
walec drogowy, fot. Krivosheev Vitaly / ShutterStock