Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOiR) pośrednio przyczynia się do osłabienia konkurencyjności europejskich rolników. Dzieje się tak dzięki udzielanym przez niego pożyczkom, które trafiają do firm spoza UE.
Problemem postanowili się zająć eurodeputowani wspierani przez stowarzyszenia rolnicze.
UE od lat reguluje warunki hodowli tak, by zapewniały one dobrostan zwierząt. Unijni rolnicy, chcąc otrzymać dofinansowanie do produkcji, muszą respektować wszystkie obowiązujące zasady, co łączy się z dodatkowymi wydatkami. W sumie w ciągu ostatnich lat Bruksela stworzyła osiem specjalistycznych dyrektyw poświęconych temu problemowi. Przykładem były np. przepisy o klatkach dla kur, których wdrożenie w Polsce oznaczało dla naszych hodowców konieczność wymiany miejsc chowu. Okazuje się tymczasem, że za europejskie pieniądze firmy nieunijne mogą hodować zwierzęta, nie przestrzegając unijnych zaleceń.
EBOiR, który w 63 proc. jest własnością krajów UE, samej UE i Europejskiego Banku Inwestycyjnego, do 2013 r. udzielił preferencyjnych pożyczek na ponad 3,6 tys. projektów na ogólną sumę 79 mld euro. 10 proc. tych pieniędzy zostało przeznaczone na produkcję rolną, w większości dla firm pozaunijnych. Po przeanalizowaniu projektów przez ekspertów z organizacji zajmujących się dobrostanem zwierząt okazało się, że kryterium przestrzegania unijnych dyrektyw w hodowli nie było w ogóle lub było w minimalnym stopniu brane pod uwagę.
Reklama
I tak np. turecka ferma produkująca dziennie 4 mln jaj otrzymała 30 mln euro pożyczki. Ferma używa jednak zabronionych w UE zbyt ciasnych klatek dla kur, które kupiła zresztą w Niemczech. Z kolei rosyjska firma zajmująca się hodowlą i tuczeniem świń otrzymała 20 mln euro pożyczki z EBOiR oraz wsparcie finansowe z agencji holenderskich – także i ona nie przestrzega unijnych dyrektyw. Podobnych przykładów jest o wiele więcej. Niemcy są także jednym z największych eksporterów zakazanych w Unii klatek dla ptaków hodowlanych. Wszystkie te dane zostały zebrane w raporcie Human Society International, który został przedstawiony podczas wczorajszej konferencji w Parlamencie Europejskim.
Oburzają się stowarzyszenia zrzeszające europejskich rolników, ale także i eurodeputowani. – Sytuacja jest podwójnie niekorzystna. Nie dość, że za unijne pieniądze finansuje się produkcję, która nie bierze pod uwagę dobrostanu zwierząt – a o to przecież sama Unia od lat zabiega – to jeszcze uderza to w konkurencyjność unijnych rolników – mówi europosłanka PO Sidonia Jędrzejewska. Na razie instytucje finansowe nie muszą respektować wytycznych unijnych, ale nacisk parlamentu i Komisji Europejskiej może odnieść skutek.