Możemy sobie tylko wyobrażać, gdzie to się wszystko skończy, jeśli na całym świecie apetyt na ryzyko faktycznie wyparuje – biorąc pod uwagę obecną dynamikę sytuacji na rachunkach bieżących, może powstać prawdziwa spirala dewaluacyjna lub kryzys. W międzyczasie wczoraj znów oglądaliśmy małą „próbę kostiumową” destrukcyjnego potencjału jena japońskiego, gdyż wyprzedaż na globalnych rynkach akcji i mocna zwyżka w obligacjach spowodowały umocnienie się JPY w relacji do słabeuszy z grupy G-10 oraz dolara amerykańskiego.

Wykres: USD/JPY

Wczorajsze losy jena zasługiwały na najwięcej uwagi spośród głównych walut, gdyż ponownie pokazał on, że gdy apetyt na ryzyko maleje, a obligacje zwyżkują, on zyskuje na wartości. W chwili obecnej wygląda na to, że USD/JPY znajduje się w punkcie zwrotnym, przed zaplanowanym na przyszły tydzień posiedzeniem Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC). Kurs tej pary znów jest niższy niż 103,73 (górna niebieska linia), gdzie jakiś czas temu mieliśmy szczyt. Natomiast tuż poniżej 103,00 pojawiają się niedawne minima. Zwróćcie też uwagę na pojawiającą się szybko na horyzoncie chmurę Ichimoku. W przypadku dalszej kontynuacji spadków i zejścia poniżej poziomu 102,50 strukturalne argumenty za wzrostami w tej parze nadal będą stały pod znakiem zapytania.

Ciekawy jest fakt, że w chwili obecnej bezpiecznymi przystaniami, oprócz JPY, wydają się CHF i EUR, dużo bardziej niż dolar amerykański (gdzie rynek nadal usiłuje sam sobie sprzedać bajkę o cyklicznym ograniczaniu przez Fed programu QE). Natomiast EUR/USD wystrzelił wczoraj do góry, przebijając się przez kluczowy lokalny opór w okolicy 1,3575/1,3600. Czy jest to początek ataku na rejony powyżej 1,3800, czy jedynie efekt uruchomienia zleceń stop i ubocznych szkód spowodowanych wyprzedażą na USD/JPY, to się jeszcze okaże. Ale znów nastawiamy się na wzrosty na EUR/USD, dopóki fakty nie dowiodą, że będzie inaczej. Bezpośrednim oporem jest poziom 1,3700, a 1,3800/25 to ostateczna granica. Na swym posiedzeniu 6 lutego Europejski Bank Centralny (EBC) będzie miał trudne zadanie, jeśli do tego czasu wspólna waluta w relacji do USD dojdzie do poziomu 1,4000. Szef EBC Mario Draghi będzie musiał przestać gadać i zacząć działać, wprowadzając nowe rozwiązania polityczne.

Wiarygodność banków centralnych coraz bardziej nadwyrężona

Reklama

Mark Carney z Bank of England szybko podkopuje wiarygodność tej instytucji. Wczoraj powiedział, że chociaż ze względu na fakt szybkiego zbliżania się stopy bezrobocia do progu 7 proc., bank zrewiduje kurs swojej polityki, to jednak przed lutową publikacją kwartalnego raportu o inflacji nie ma pilnej potrzeby, by natychmiast podnosić stopy procentowe. Pamiętacie cały cyrk z forward guidance z ostatnich kilku lat? Na co nam się on przyda? Trzeba przyznać, że jest to w dużej mierze to samo przedstawienie, jakie prezentuje nam Fed ze swoim progiem 6,5 proc. Do tego poziomu jest już niewygodnie blisko, jednak wynika to przede wszystkim ze stałego spadku wskaźnika aktywności zawodowej, a nie jakiegoś nagłego przyrostu liczby miejsc pracy (przy czym Rezerwa rozpoczęła ograniczanie QE podkreślając w ostatnim komunikacie, że wspomniany próg nagle przestał być istotny).

Jestem coraz bardziej przekonany, że wszystko to jest nieodłącznie związane z rozpoczynającą się erozją wiary w to, że banki centralne są w stanie skutecznie wspomagać gospodarkę, czy w ogóle zapewnić jakiekolwiek wskazówki co do polityki w przyszłości, warte coś więcej niż gorące powietrze. Banki centralne nigdy nie miały pojęcia, co będzie się działo dalej w gospodarce, i zawsze realizowały politykę ze wzrokiem utkwionym w lusterku wstecznym.

Dane z amerykańskiego rynku pracy znów się pogorszą?

MISH przypomina czytelnikom, że sporo sieci sprzedaży detalicznej w Stanach Zjednoczonych ogłasza plany zamykania sklepów i redukcji zatrudnienia. Amerykańscy detaliści są ogromnym pracodawcą i sądzę, że MISH może mieć rację sugerując, że wkrótce wpłynie to na dane o zatrudnieniu, biorąc pod uwagę wprowadzenie Obamacare i fakt, że wiele z tych sieci prawdopodobnie zdecydowało się przetrwać okres świąteczny i zamknąć sklepy wkrótce potem.

Co dalej?

W dzisiejszym kalendarzu ekonomicznym nie znajdziemy wielu źródeł inspiracji, jednak bardzo możliwe są silne wahania spowodowane wczorajszymi wydarzeniami – zmienność zazwyczaj rodzi zmienność. Wygląda na to, że musimy się przygotować albo na przedłużenie wczorajszych zmian, albo na ich potężne odrzucenie – jedyny efekt, jakiego się dziś nie spodziewam, to że po cichu dobrniemy do weekendu. Więc nadal bądźcie czujni i zachowajcie ostrożność.

Główne nadchodzące wydarzenia ekonomiczne

• Wielka Brytania – wskaźnik BBA dotyczący kredytów na zakup domu w grudniu (09:30)

• Strefa euro – EBC ogłasza spłatę 3-letnich LTRO (11:00)

• Przemówienie Carney’a z BoE w Davos (12:05)

• Kanada – wskaźnik CPI w grudniu (13:30)

• Wystąpienie Draghiego z EBC w Davos (17:00)

• W weekend w Davos wystąpią prezesi różnych banków centralnych

• Nowa Zelandia – wskaźnik wyników w usługach w grudniu (Niedz. 21:30)

• Japonia – bilans handlowy w grudniu (Niedziela 23:50)

• Protokół z grudniowego posiedzenia Bank of Japan (Niedz. 23:50)