Przedłużanie rozmów władza – opozycja, konkretna oferta Zachodu dla Janukowycza i zaangażowanie w sprawę polityków UE i USA jak najwyższej rangi – takie są cele Polski w grze o Ukrainę.

Skrajny wariant analizowany przez nasze władze to rozpad pogrążonego w kryzysie kraju i konsekwencje takiego scenariusza dla Polski i regionu.

Ukraina to w Warszawie temat numer jeden od kilku dni. W tej sprawie konsultacje między Pałacem Prezydenckim, kancelarią premiera i centralą MSZ na Szucha prowadzone są codziennie. Wczoraj próbowaliśmy ustalić, czy z polskiego punktu widzenia ważne są komunikaty, takie jak ten podany wczoraj przez służbę bezpieczeństwa Ukrainy. Odpowiednik polskiej ABW poinformował, że istnieje ryzyko ataku na elektrownie atomowe ze strony najbardziej radykalnych środowisk ukraińskich. Warszawa w tym kontekście musi sobie odpowiedzieć na pytanie: czy SBU próbuje skompromitować opozycję, wmontowując ją w kontekst terrorystyczny i traumę czarnobylską, czy rzeczywiście jest tego typu problem.

– Największe zagrożenie to wprowadzenie stanu wyjątkowego i eskalacja użycia siły – uważa Jacek Saryusz-Wolski. – Problemem jest nie tylko władza. Mamy wrażenie, że nad szeroko rozumianym Majdanem opozycja nie panuje. Pytanie, co zrobić, by porozumienie, które może zostać wypracowane, nie było akceptowane tylko przez trzech liderów, ale też i ludzi – mówi nam osoba z rządu zaangażowana w sprawę.

Reklama

Jak wynika z naszych informacji, od kilku dni niemal codziennie polskie władze utrzymują kontakt zarówno z władzami ukraińskimi, jak i opozycją. Wczoraj szef MSZ Radosław Sikorski rozmawiał ze swoim odpowiednikiem, szefem ukraińskiego MSZ Łeonidem Kożarą. Problem w tym, że sam Kożara jest raczej w tej chwili osobą, która ma niewielki wpływ na wydarzenia. Wystarczy przypomnieć, że prezydent nie poinformował go nawet o tym, że Ukraina rezygnuje z podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE.

>>> Czytaj również: Ukraina: Resort sprawiedliwości grozi wprowadzeniem stanu wyjątkowego

Co powiedział Sikorski Kożarze? Szef polskiej dyplomacji podkreślał, że warunkiem koniecznym uregulowania konfliktu jest powstrzymanie się od przemocy. Sam Kożara zaapelował do strony polskiej o „wszechstronną pomoc, by wrócić do pokojowych negocjacji nad politycznym uregulowaniem konfliktu”.

Tak sformułowane zdanie w języku dyplomacji to zaproszenie do mediacji. – Kluczem jest wynegocjowanie warunków dających opozycji gwarancje, że Janukowycz ich nie oszuka. Trudno sobie wyobrazić stworzenie rządu z udziałem opozycji przed zmianą konstytucji. Rząd musi mieć realne kompetencje – mówi europoseł Paweł Zalewski z PO.

Jeśli chodzi o Pałac Prezydencki, Bronisław Komorowski od początku przypominał Wiktorowi Janukowyczowi o okolicznościach dochodzenia do porozumienia władzy z opozycją w okresie PRL. Wówczas kluczową rolę odegrał Kościół. W efekcie w doprowadzeniu do spotkania opozycji z prezydentem Janukowyczem ważną rolę odegrały trzy ukraińskie Kościoły.

Jak wynika z naszych informacji, obecnie w doprowadzeniu do uregulowania sytuacji nad Dnieprem konieczne są pieniądze. Ukraina jest finansowym bankrutem, który zależy od kredytu z Rosji (dokładnie gwarancji wykupu obligacji ukraińskich za rosyjskie petroruble). Moskwa da te pieniądze, ale za politykę „zero ustępstw wobec opozycji”. W tym kontekście wczoraj były wiceszef polskiego MSZ Paweł Kowal wezwał do opracowania czegoś na wzór planu Marshalla dla Ukrainy z udziałem USA i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

– To sytuacja, w której rząd ukraiński nie jest w stanie sobie poradzić sam. Ktoś musi udzielić wsparcia finansowego i ktoś musi opowiedzieć się za integralnością tego państwa w sytuacji, gdy będą podejmowane wewnętrzne, ale inspirowane z zewnątrz próby rozpadu Ukrainy – mówi poseł Zalewski.

Co Polacy robią na odcinku unijnym, czy szerzej –europejskim? Kluczowe jest zaangażowanie w sprawę ukraińską dwóch postaci: Angeli Merkel i szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton. Ashton przyspieszyła swój wyjazd do Kijowa i prawdopodobnie pojawi się w środę (niewykluczone, że Ashton zjawi się w Kijowie już dziś wieczorem). To w jej otoczeniu powstaje oferta dla Ukrainy. – Po tym wszystkim, co stało się na Ukrainie, nawet gdybyśmy chcieli, to nie możemy przedstawić oferty finansowej, bo byłoby to traktowane jako nagradzanie za przemoc – mówią doradcy Ashton. Jednak Bruksela wspólnie z Waszyngtonem rozmawia z Międzynarodowym Funduszem Walutowym w sprawie preferencyjnych kredytów dla Ukrainy. Z drugiej strony mówiono o ewentualnej konferencji donatorów, podobnej do tej, jaka miała miejsce w przypadku Libii. Unia żąda jednak przy tym powrotu do konstytucji z 2004 r.

>>> Polecamy: Janukowycz mięknie i traci lojalność otoczenia. Oligarchowie żądają rozwiązań