Deweloperzy z przytupem rozpoczęli 2014 r. Z informacji przekazanych DGP przez grupę największych krajowych spółek wynika, że w styczniu znalazły klientów na 559 lokali. To ponad dwa razy więcej niż przed rokiem. Już 2013 r. był dla nich rekordowy. Według firmy Reas deweloperzy działający w sześciu największych aglomeracjach (Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Łodzi i Trójmieście) sprzedali wtedy blisko 36 tys. lokali, tyle samo co w 2007 r., w szczycie ostatniej hossy na rynku nieruchomości. O ile liczby są takie same, o tyle duże zmiany zaszły w obrazie zgłaszających się do deweloperów klientów.

– Wśród kupujących nie pojawiają się już osoby zarabiające poniżej średniej krajowej, m.in. pracujące fizycznie. Tymczasem w latach 2006–2007 stanowiły one pokaźną grupę kupujących. To efekt rosnących wymogów wobec kredytobiorców i ciągle bardzo restrykcyjnej polityki banków – mówi Michał Sapota, prezes Murapolu, który w styczniu znalazł chętnych na ponad 150 mieszkań.

Dostęp do kredytów wielu osobom blokuje także coraz powszechniejsze zatrudnianie na zasadzie umowy o dzieło.

Rozmówcy DGP z branży potwierdzają, że większość klientów to teraz osoby z ustabilizowaną sytuacją zawodową, zatrudnione często na specjalistycznych stanowiskach.
– To osoby co najmniej aspirujące do wejścia do klasy średniej – mówi przedstawiciel jednego z dużych stołecznych deweloperów.

Reklama

>>> Polecamy: Ile może zarobić pośrednik nieruchomości?

Pośrednicy wskazują, że w tej grupie znajdują się m.in. ludzie, którzy kilka lat temu kupili mieszkania na obrzeżach miast, a teraz szukają większego lokum w lepszej lokalizacji. Zakupom sprzyjają kilkuletnie spadki cen mieszkań. Ceny ustabilizowały się w końcu 2013 r.

– Przy zakupach pierwszych mieszkań wielu młodych klientów korzysta ze wsparcia finansowego rodziny – wskazuje Jarosław Skoczeń z agencji Emmerson. Ta może być niezbędna, bo od początku roku przy zakupie mieszkania na kredyt konieczny jest 5-proc. wkład własny. To jednak nie odstrasza kupujących. W Budimeksie Nieruchomości ok. 90 proc. lokali kupowanych jest na kredyt, w Dolcanie w styczniu tak finansowane były niemal wszystkie transakcje, kredyty dominują też w Ronsonie. Pożyczki wykorzystywane są głównie do zakupów na własne potrzeby.

Deweloperzy podkreślają, że wymóg 5-proc. wkładu własnego, który może oznaczać konieczność wyłożenia nawet kilkunastu tysięcy złotych, na razie nie sprawia kupującym problemów.

– Biorąc pod uwagę, że to dopiero początek i wysokość wymaganego wkładu będzie co roku rosła o 5 pkt proc., aż do 20 proc. w 2017 r., sądzimy, że zmotywuje to dużą grupę zastanawiających się nad zakupem mieszkania do podjęcia decyzji jeszcze w tym roku – ocenia Michał Świderski ze Skanska Residential Development Poland.
Na rynku nadal nie brakuje też inwestorów, którzy kupują mieszkania np. z myślą o wynajmie. W Inpro za ok. 30 proc. sprzedaży odpowiadają osoby, które mieszkanie traktują jak lokatę kapitału. W tej grupie dominują kupujący za gotówkę lub posiłkujący się niewielkimi kredytami. Tak jest np. w Vantage Devlopment. Michał Świderski wskazuje, że interesują ich głównie małe lokale, do 40 mkw.

– Dopóki ceny mieszkań nie zaczną wyraźniej rosnąć, a stopy procentowe będą niskie, klienci inwestycyjni będą nadal aktywni na rynku – ocenia członek zarządu firmy działającej w kilku dużych miastach.

Nieduże lokale, dwu- i trzypokojowe do ok. 55 mkw., dominują też w zakupach na własne potrzeby.

– Spodziewamy się jednak, że wraz z dalszą poprawą nastrojów w gospodarce i na rynku mieszkaniowym w kolejnych miesiącach będzie przybywać klientów poszukujących większych lokali – ocenia Andrzej Gutowski z Ronsona.

Firma zapowiada, że w inwestycjach, które wprowadzi w tym roku do sprzedaży, będzie nieco więcej lokali o większym metrażu, w granicach 60–70 mkw. lub więcej. Nie zdradza jednak, jaki będzie ich udział w ofercie. Teraz większość stanowią te w przedziale 40–60 mkw. Jeszcze w latach 2006–2008 mieszkanie większe oznaczało na rynku zwykle powierzchnię zbliżającą się do ok. 100 mkw.

>>> Polecamy: Kredyty hipoteczne w Polsce i Europie: porównaj marże i oprocentowanie