O rozpoczęciu "akcji antyterrorystycznej", w której ma wziąć udział Ukraińskie Centrum Antyterrorystyczne, poinformował szef Narodowej Służby Bezpieczeństwa, Ołeksandr Jakimienko. Dodał, że ostatnie wydarzenia na Ukrainie wskazują na eskalację przemocy i masowe wystąpienia grup o nastawieniu ekstremistycznym. Ministerstwo Obrony Ukrainy ogłosiło na swojej stronie, że w operacji antyterrorystycznej może być użyte wojsko.

Według Służby Bezpieczeństwa, grupy te mają około 1500 sztuk broni palnej i sto tysięcy nabojów. Ołeksandr Jakimienko wezwał wszystkich mieszkańców Ukrainy do zachowania spokoju i przestrzegania prawa.

Tymczasem manifestanci zajęli w Kijowie gmachy Poczty Głównej i Państwowego Komitetu Radia i Telewizji. W tym ostatnim gmachu, przy ulicy Chreszczatyk, znajdzie się teraz sztab protestów.

Jego poprzednia siedziba, Dom Związków Zawodowych, został spalony w czasie starć minionej nocy. Manifestanci zajęli też kilka kawiarni na Chreszczatyku, najbardziej reprezentacyjnej ulicy Kijowa. Jak twierdzą, budynki zajęto bez oporu i nie wybito nawet jednej szyby.

Reklama

Rozmowy ministrów Trójkąta Weimarskiego z Janukowyczem

Ministrowie Trójkąta Weimarskiego spotkają się w Kijowie z Wiktorem Janukowyczem. Do stolicy Ukrainy leci polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

Wiadomo, że na miejscu będą szefowie dyplomacji Francji i Niemiec. Cała trójka spotka się między innymi z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy Leonidem Kożarą oraz prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem - mówił dziennikarzom rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski. Ministrowie przywiozą też na Ukrainę sprzęt medyczny. Ma on być przeznaczony do opatrywania rannych w starciach w Kijowie. Spotkania rozpoczną się jutro rano.

Następnie z Kijowa udadzą się do Brukseli na spotkanie ministrów spraw zagranicznych. Tam ma być podjęta decyzja co do tego jakiego rodzaju sankcje zostaną wprowadzone wobec Ukrainy.

Jutro o 14 w Brukseli odbędzie się natomiast nadzwyczajne spotkanie unijnych szefów dyplomacji. Tam zapadnie decyzja o ewentualnych sankcjach. Jeśli państwa zdecydują o ich nałożeniu, to wejdą one w życie już w piątek. Możliwy jest zakaz wjazdu na teren Unii, zamrożenie aktywów finansów w europejskich bankach i embargo na dostawy broni.

Wizyta odbywa się w czasie, gdy Wspólnota jest bliska nałożenia sankcji na przedstawicieli ukraińskich władz odpowiedzialnych za użycie siły w Kijowie wobec uczestników antyrządowych demonstracji. Jutro w Brukseli będą o tym rozmawiać unijni szefowie dyplomacji, a dziś już ten temat omówili ambasadorowie odpowiedzialni za sprawy bezpieczeństwa.

Jeśli jutro unijni ministrowie spraw zagranicznych zdecydują się na nałożenie sankcji, to wejdą one w życie już w piątek. Możliwy jest zakaz wjazdu na teren Unii, zamrożenie aktywów finansów w europejskich bankach i embargo na dostawy broni. A co do osób objętych sankcjami, wygląda na to, że kraje członkowskie poproszą o sporządzenie odpowiedniej listy swoje ambasady w Kijowie.

Protestujący na Majdanie odbudowują barykady. Siły milicji gromadzą się wokół Placu Niepodległości. Przed południem nie dochodziło jednak do starć - relacjonuje w rozmowie z IAR przebywający na Majdanie białoruski politolog Paweł Usow.
Oficjalny bilans ofiar starć w Kijowie to 26 zabitych, w tym 10 milicjantów, i ponad 240 rannych. Opozycja mówi o nawet 60 zabitych i tysiącu poszkodowanych.

W czasie szturmu siedziby Służby Bezpieczeństwa w Chmielnickim zastrzelono jedną z demonstrantek.

>>> Co dalej z Ukrainą? 6 faktów, o których musisz wiedzieć, aby zrozumieć sytuację

Demonstracje nie tylko w Kijowie

W kilku miastach Ukrainy odbywają się dziś manifestacje poparcia dla kijowskiego Majdanu. Szturmowane są siedziby lokalnych władz i organów ścigania.

Przed budynkiem Służby Bezpieczeństwa w Chmielnickim zebrało się około 10 tysięcy osób. Kobieta stała w pierwszym rzędzie manifestantów. Została kilkakrotnie postrzelona, zmarła w karetce pogotowia. Co najmniej dwie osoby zostały ranne. Manifestacje odbywają się też w pobliskiej Winnicy, gdzie demonstranci od rana blokują centrum miasta.

Najaktywniej protestuje zachodnia Ukraina. W Łucku demonstranci zajęli budynek administracji obwodowej. Szturmują także znajdującą się w centrum siedzibę milicji. W kierunku budynku poleciały kostki brukowe. Funkcjonariusze bronią się, między innymi rzucając granaty hukowe. W Użgorodzie zajęto budynek administracji obwodowej.

Manifestacje odbywają się też w południowej części kraju, choć mniej liczne. W Charkowie miejscowi ultras wraz z przeciwnikami władz blokują wyjazd z Akademii MSW. Nie chcą dopuścić do wyjazdu kursantów do Kijowa.W Połtawie protestuje około dwóch tysięcy przeciwników władz przed siedzibą milicji. Żądają, aby funkcjonariusze nie wyjeżdżali do stolicy i nie przeszkadzali zwolennikom opozycji w dotarciu do Kijowa. W Humaniu działacze odblokowali trasę prowadzącą z Odessy do stolicy. W Dniepropietrowsku przed siedzibą administracji obwodowej demonstruje sto osób.

Wczoraj demonstranci we Lwowie, Iwano-Frankiwsku (dawnym Stanisławowie) i Tarnopolu zajęli miejscowe siedziby MSW. W niektórych miastach wtargnęli też do biur Służby Bezpieczeństwa i Prokuratury.

Czwartek na Ukrainie będzie dniem żałoby narodowej. Flagi państwowe na budynkach użyteczności publicznej mają być opuszczone do połowy, wszystkie koncerty i imprezy mają być odwołane.

Opozycja wciąż gotowa na rozmowy

Ukraińska opozycja jest gotowa na dalsze rozmowy z prezydentem Wiktorem Janukowyczem - mówi jeden z jej liderów Witalij Kliczko. Jak ujawnił w rozmowie z niemieckim dziennikiem "Bild", prezydent zaproponował, by spotkanie odbyło się jeszcze dziś.
Witalij Kliczko podkreślił, że jest gotów wziąć udział w spotkaniu z Janukowyczem pod warunkiem, że milicja i siły specjalne MSW wstrzymają pacyfikację protestów.


Wczorajsze rozmowy liderów opozycji z prezydentem Janukowyczem zakończyły się fiaskiem. Lider UDAR-u Witalij Kliczko powiedział po nich, że "nie miały sensu". "Janukowycz domagał się, by liderzy opozycji wezwali ludzi na Majdanie do przerwania protestu i złożenia broni. Ja mu powiedziałem, że władza powinna natychmiast wycofać siły bezpieczeństwa i przerwać przelew krwi, bo giną ludzie. Ale nie znalazłem zrozumienia"- mówił Witalij Kliczko.

Wiktor Janukowycz miał odmówić wstrzymania szturmu na obozowisko opozycji w centrum Kijowa.

Ostatniej nocy doszło do rozmowy telefonicznej prezydentów Rosji i Ukrainy. Potwierdził tę informację rzecznik prasowy Kremla. Wcześnie Dmitrij Pieskow twierdził, że nic mu na ten temat nie wiadomo.

Według rzecznika Kremla, Władimir Putin jest przekonany, że za wydarzeniami na Ukrainie stoją ekstremiści. Prezydent Rosji nadal nie zamierza wtrącać się w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Dmitrij Pieskow pytany o to, czy rzeczywiście ostatniej nocy Wiktor Janukowycz nie mógł dodzwonić się do Władimira Putina, stwierdził, że nic mu na ten temat nie wiadomo. Później przyznał, że doszło do rozmowy telefonicznej obu prezydentów. „Informacje, które się pojawiają na temat treści tej rozmowy, są nieprawdziwe” - dodał. Tej samej nocy, której rozmawiali telefonicznie prezydenci Rosji i Ukrainy, w Kijowie doszło do ostrych starć demonstrantów z milicją.

Proeuropejskie, a potem antyrządowe demonstracje rozpoczęły się na Ukrainie prawie trzy miesiące temu. Kilkakrotnie odbywały się rozmowy opozycji i rządzących, ale nie przyniosły żadnego efektu. Jedyne ustępstwo, na jakie poszły władze, to dymisja rządu Mykoły Azarowa. Prezydent Wiktor Janukowycz nie zgadza się na powrót do konstytucji z 2004 roku, czyli zmniejszenie swoich pełnomocnictw. Obydwie strony nie są w stanie się porozumieć co do tego, jak ma wyglądać nowy rząd.

>>> Polecamy również zestawienie najważniejszych danych o gospodarce Ukrainy

Rosja: to zamach stanu

Na Ukrainie trwa zamach stanu. Tak twierdzą zgodnie prezydent Rosji i liderzy ugrupowań parlamentarnych. Kreml, obie izby parlamentu i rosyjskie MSZ żądają od ukraińskiej opozycji wznowienia rozmów z władzą, radzą prezydentowi Ukrainy zaprowadzenie porządku siłą i apelują do Zachodu o zaprzestanie wtrącania się w sprawy suwerennej Ukrainy.

Rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył dziś, że - w opinii Władimira Putina - za wydarzenia na Ukrainie odpowiedzialni są ekstremiści, a to co się dzieje, to nic innego jak zamach stanu. W podobnym tonie Władimir Putin wypowiada się od dawna przekonując, że Euromajdan to wewnętrzna walka opozycji o władzę.

Rosyjscy deputowani podzielają opinię Władimira Putina. Liderzy wszystkich frakcji parlamentarnych są zgodni, że sytuację na Euromajdanie powinno się rozwiązać siłą, bo czas dialogu już minął. Według lidera partii „Sprawiedliwa Rosja” Siergieja Mironowa, na Ukrainie trwa zamach stanu. "Oni tam strzelają do milicji i do tych, którzy stoją na straży prawa. Radykalne bojówki przekroczyły granicę” - oświadczył w telewizji Rossija24 Mironow. Wcześniej rosyjskie MSZ zażądało od ukraińskiej opozycji, aby powstrzymała przelew krwi.

Brak jedności w Partii Regionów to szansa na rozwiązanie konfliktu

W Partii Regionów nie ma jedności, co może być szansą na rozwiązanie konfliktu na Ukrainie - twierdzi prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego Andrij Kosyło.

Doktor Kosyło prowadzący praktykę adwokacką w Polsce i na Ukrainie mówi, że do rozwiązania siłowego doszło, bo Wiktor Janukowycz wie, iż jego partia nie jest już jednością. Dlatego też - jak ocenia prawnik - jest nadzieja na wznowienie dialogu. W jego opinii, część partii rządzącej, "Regionałów" jest skłonna do kompromisu, o czym świadczy lęk przed głosowaniem w parlamencie ukraińskim i w efekcie niedopuszczenie do głosowania. Doktor Kosyło wyjaśnia, że być może część deputowanych z tej partii była skłonna do tworzenia nowego układu sił politycznych.

Prawnik uważa, że to, co dzieje się na Ukrainie, dramatycznie pogarsza i tak trudną sytuację gospodarczą w tym kraju i wstrzymuje inwestycje zagraniczne, również te które miały się rozpocząć z początkiem nowego roku. Jak zaznacza Andrij Kosyło, Ukraina już od kilku lat miała bardzo słabą pozycję jako dobre miejsce do inwestowania, wzrost napięć jeszcze to pogorszył.

Prawnik uważa, że gdyby doszło do wprowadzenia sankcji gospodarczych, polegających na blokowaniu zagranicznych aktywów ukraińskich oligarchów, to powinny one ograniczać się tylko do przedsiębiorców i osób działających w polityce oraz aktywnie wspierających władzę.