Przebywający w Madrycie premier Pedro Passos Coelho ogłosił, że Portugalia "najgorsze ma już za sobą i wchodzi w wyczekiwaną fazę wzrostu".
Polityk przypomniał, iż w maju Lizbona zakończy program oszczędnościowy realizowany w zamian za wielomiliardową pożyczkę od Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Zapewnił jednak, iż jego kraj nie powróci do nieodpowiedzialnej polityki i braku dyscypliny finansowej.
>>> Czytaj też: Europa powoli podnosi się z kryzysu – nawet Portugalczycy idą do pracy
"Nie stracimy konkurencyjności, nie zaczniemy zaciągać długów i nie pozwolimy na stagnację gospodarczą" - zagwarantował portugalski premier. Podkreślił, że Lizbona wyciągnęła wnioski z kryzysu, który kosztował obywateli wiele wyrzeczeń. Zaapelował też do Europy o solidarność i spójną politykę ekonomiczną.
Zapewnienia Pedro Passosa Coelho nie przemawiają jednak do jego rodaków. Ponad 15-procentowe bezrobocie, ubożenie społeczeństwa, rekordowa emigracja i wciąż aplikowane bolesne cięcia budżetowe sprawiają, że Portugalczycy z dużym pesymizmem patrzą w przyszłość.
>>> Polecamy: Strach przed deflacją ma wielkie oczy