Same podłości, zachowania niskie (politycy!) czy rzeczy doprawdy ohydne, jak złodziejstwo w fundacjach, mających nieść pomoc chorym czy dzieciom.
Zacznę od tego, co widzę blisko siebie, a więc od pomocy sąsiedzkiej. Jej charakter zmienił się radykalnie. Nie jest to już wymiana usług, lecz pomoc dobrowolna, altruistyczna – lubimy sąsiadów, mamy z nimi dobre stosunki, to przy konkretnej okazji trzeba pomóc lub o pomoc poprosić. Często nie ma jak się odwdzięczyć, bo nie można dać pieniędzy (to by była obraza), a ja nie bardzo umiem i mogę pomóc w polu czy w lesie przy piłowaniu.
Nie ma coś za coś, lecz można w sobotę spędzić dwie godziny na zwyczajnej pomocy sąsiadom. Oczywiście, nie czynią tak wszyscy, ale jeżeli ludziom stworzyć odpowiednie warunki, będą raczej skłonni czynić dobro niż zło. Bez przesady, ale chociaż trochę.
Wszyscy narzekają na lekarzy. Jestem zupełnie przeciwnego zdania. Olbrzymia większość tych, z którymi się zetknąłem, i tych, o których słyszałem, zachowuje się nad podziw, chociaż oczywiście zdarza się znany lekarz z metropolii, który przyjeżdża raz na miesiąc do małego miasteczka i przez trzy godziny przyjmuje za pieniądze około 40 pacjentów. Ja mu nawet nie wytykam pieniędzy, tylko jak można poważnie zająć się pacjentem w cztery minuty?
Reklama
Wszyscy narzekają na sędziów, sądy, prokuraturę i cały wymiar sprawiedliwości. Istotnie zdarzają się przypadki skandaliczne, ale olbrzymia większość sędziów to ludzie bardzo porządni, pełni wiary w system, tylko z reguły mają za mało czasu. Z kolei prokuratorzy też nie chcą karać dla karania, ale brak zasady kontradyktoryjności w trakcie procesu sprawia, że chętnie idą na łatwiznę w nadziei, że sąd też na nią pójdzie.
Wreszcie nauczyciele akademiccy, profesorowie – naturalnie jest część, która nie umie, a zapewne i nie lubi, uczyć studentów. Jest to klasyczny przypadek wyboru nieodpowiedniego zawodu. Jednak bardzo wielu profesorów po prostu lubi swój zawód, chce go wykonywać jak najlepiej i gdyby nie horrendalne przepisy, tak by z reguły było. Ale my najczęściej dowiadujemy się o zwyczajnych świniach, które w każdej profesji i w każdym miejscu się znajdą, a które przyjeżdżają do prywatnej szkoły raz na miesiąc i w cztery godziny odwalają program za cztery tygodnie. Na szczęście takie uczelnie upadają masowo z racji niżu demograficznego.
Można by jeszcze wymienić miłych sprzedawców, uczciwych ubezpieczycieli czy życzliwych pracowników banku, którzy – może wbrew zaleceniom kierownictwa, a może zgodnie z nimi – wyjaśniają, jaki kredyt w jakiej sytuacji najbardziej się opłaca.
Wynika z tego, że wydobycie dobrych stron ludzkiej natury nie jest sprawą beznadziejną, że nie mają racji ci, którzy sądzą, że człowiek jest z natury zły, więc trzeba nadzorować i karać (Foucault), że nie idealne, ale znośne stosunki między ludźmi to tylko wyjątek. Przeciwnie – to reguła, od której są wyjątki. I tu bardzo ważna jest rola wszystkich mediów, a w tym coraz większa mediów społecznościowych. To w nich właśnie można pokazać przypadki dobra czy zwyczajnej sumienności. Trzeba się tą wiedzą dzielić z innymi, a dzięki temu nasz obraz świata stanie się odmienny i może nie taki żółciowo-śledzienniczy.
Dowiadujemy się często z badań (Janusz Czapiński), że Polacy mają jednostkowo optymistyczny stosunek do świata, ale przecież kiedy oceniają świat publiczny, to wszystko jest źle. Może jednym z powodów takiej sytuacji jest to, że nie mówimy o tym, co dobre, co przyzwoite, co po ludzku, ze wszystkimi ograniczeniami, altruistyczne.
Można by jeszcze wymienić miłych sprzedawców, uczciwych ubezpieczycieli czy życzliwych pracowników banków