Co wtedy – a zdarzają się takie przypadki – gdy złośliwy pacjent, sąsiad, pracownik albo stalker chce przyprawić komuś paskudną gębę? Można zażądać usunięcia wpisu, co jest dość proste, lub pociągnąć autora (jeśli jego ustalenie jest w ogóle możliwe) do odpowiedzialności z powodu naruszenia dóbr osobistych lub przepisów karnych – ale to nie jest ani łatwe, ani szybkie. Pomoc GIODO nie gwarantuje sukcesu.
Choć to trochę co innego, są też strony prezentujące dane dotyczące firm, na których można wpisywać komentarze. Podobnie jak na branżowych forach, blogach itd.
Z drugiej strony idea nie jest zła, pacjenci czy klienci powinni mieć prawo dzielenia się opiniami o jakości pracy fachowców. Sęk w tym, że jednych nawet względna anonimowość ośmiela do wyrażania cennych uwag, a innych do hejtowania. Co z tym zrobić? Można przyjąć, że we wspomnianych serwisach powinni być wymieniani (i oceniani) tylko ci, którzy sobie tego życzą. Ale wtedy niektórzy unikną publicznego roztrząsania ciężkich zawodowych grzechów – chyba że zadziała poczta pantoflowa. Dobrego rozwiązania więc nie ma. Sąd zdaje się jednak sugerować ważną rzecz: prowadzenie takich portali to może działalność dla organizacji społecznych, które będą to robić uważnie i odpowiedzialnie. I nie dla zysku.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama