Nielegalne nagrania rozmowy pomiędzy szefem NBP Markiem Belką, a ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem, ujawnione przez tygodnik „Wprost”, poważnie zachwiały reputacją polskiego rządu i banku centralnego – pisze brytyjski „The Economist”.

Z ujawnionej rozmowy wynika, że szef banku centralnego w zamian za ewentualną pomoc w finansowaniu deficytu budżetowego poprzez interwencję NBP i pomocy aktualnie rządzącej partii PO, zażądał dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego. Podczas nagranej rozmowy padały dodatkowo obsceniczne określenia, a także niecenzuralne słowa szefa NBP wobec Rady Polityki Pieniężnej (RPP) – relacjonuje „The Economist”. Tygodnik dodaje, że w tym kontekście reakcja samej RPP była "uderzająco miałka". >>> Czytaj więcej na temat reakcji RPP na słowa Marka Belki.

Najbardziej kontrowersyjna część rozmowy, dotycząca pomocy NBP w zamian za dymisję ministra finansów, nasuwa poważne wątpliwości o niezależność banku centralnego, zagwarantowaną przez prawo.

Reklama

Choć Marek Belka przeprosił za swój język, to wciąż dzierży stanowisko szefa NBP. Podobnie drugi bohater afery – minister Bartłomiej Sienkiewicz.

Czy w tej sytuacji polski premier Donald Tusk jest w stanie przetrwać tę burzę bez wyciągnięcia konsekwencji wobec zaangażowanych w sprawę Bartłomieja Sienkiewicza i szefa NBP Marka Belki? – pyta „The Economist”.

Bez względu na ostateczne decyzje, skandal z nagraniami kładzie się dużym cieniem na profesjonalizm i uczciwość polskiego rządu. Sprawa ta jednak nie powinna mieć wpływu na silne fundamenty polskiej gospodarki – podsumowuje brytyjski tygodnik.

>>> Czytaj też: Bloomberg o Marku Belce: najgorszy szef banku centralnego w Europie