Admirał Zheng He, prawie wiek przed odkryciem Ameryki przez Krzysztofa Kolumba, w 1405 roku odbył serię zaawansowanych wypraw morskich, dzięki którym dotarł do wybrzeży Indii i Afryki. Nie przez przypadek wyprawy admirała Zhenga He są dziś głównym tematem w oficjalnych komentarzach oraz w państwowych mediach – Chiny bowiem roszczą sobie prawo do kontroli 90 proc. powierzchni Morza Południowochińskiego, a chiński prezydent Xi Jinping chce ożywić w mieszkańcach Państwa Środka dumę z wielkiej morskiej przeszłości.

Chińskie ambicje wobec Morza Południowochińskiego mogą jednak stać się źródłem napięć pomiędzy Pekinem a sąsiadami w regionie, a także Stanami Zjednoczonymi, które od czasu II wojny światowej sprawują kontrolę nad tym regionem. Geopolityczna dominacja w regionie Morza Południowochińskiego dałaby Chinom kontrolę nad jednym z najbardziej politycznie i gospodarczo strategicznych obszarów świata.

- Chińczycy wierzą, że mają prawo stać więc supermocarstwem – komentuje Richard Bitzinger z singapurskiej szkoły stosunków międzynarodowych S. Rajaratnam. – To co możemy obserwować, to utwardzenie chińskiego stanowiska w sprawie pozycji Chin na świecie – dodaje Bitzinger.

Przez Morze Południowochińskie przepływa rocznie prawie połowa światowego tonażu transportów handlowych o wartości 5,3 bln dol. Przewozi się tędy prawie wszystko, od żelaza i ropy po komputery i zabawki dla dzieci. W 2011 roku przez Cieśninę Malakka transportowano ok. 13 mln baryłek ropy dziennie, co odpowiadało jednej trzeciej globalnego transportu morskiego tego surowca.

Reklama

Obecnie szlaki morskie na Morzu Południowochińskim nie znajdują się pod nadzorem żadnej dominującej siły.

>>> Czytaj również: Chiny wysyłają kolejną platformę na sporny rejon Morza Południowochińskiego

Chińskie żądania

Chińskie roszczenia do Morza Południowochińskiego opierają się na mapie z 1947 roku. Zakres chińskich roszczeń terytorialnych przybiera kształt języka, który sięga aż 1800 km na południe od wybrzeży wyspy Hainan. Obszar ten pokrywa się z roszczeniami terytorialnymi innych krajów – Wietnamu, Malezji, Filipin, Burnei i Tajwanu.

Ambicje chińskich liderów nie kończą się jednak na Morzu Południowochińskim. – Ostatecznym długoterminowym celem Pekinu jest dorównanie Stanom Zjednoczonym pod względem możliwości morskich na Pacyfiku – komentuje Willy Wo-Lap Lam, profesor z studiów chińskich na Chińskim Uniwersytecie w Hong Kongu. Jak dodaje Wo-Lap Lam, obecnie Chiny nie mają takich możliwości.

- Chiny zwiększają nacisk na swoich sąsiadów w czasie, gdy amerykańska uwaga jest skupiona na Bliskim Wschodzie i na Ukrainie – zauważa Wo-Lap Lam.

Surowce

Morze Południowochińskie jest bogate w surowce naturalne. W 2013 roku amerykański urząd ds. informacji energetycznej opublikował raport, w którym szacuje się, że w rejonie tym znajdują się złoża ropy naftowej o wielkości 11 mld baryłek oraz 190 bln stóp sześć. gazu. Zasoby takie mogłyby zastąpić import ropy naftowej do Państwa Środka przez 5 lat, a import gazu na następne 100 lat.

- Narodowy prestiż w przypadku Chińczyków liczy się szczególnie, ponieważ byli już wielkim imperium – komentuje Robert D. Kaplan, szef analiz geopolitycznych z prywatnej wywiadowni Stratfor.

Istnieją dwie szkoły myślenia o aspiracjach Chin w regionie Morza Południowochińskiego – wylicza Rory Medcalf, dyrektor programu bezpieczeństwa międzynarodowego w Lowy Institute for International Policy w Sydney.

Jedna ze szkół głosi, że dominacja Chin na Morzu Południowochińskim jest nieuniknionym efektem wzrostu chińskiej potęgi gospodarczej i militarnej. Z kolei druga ze szkół twierdzi, że Państwo Środka będzie musiało utemperować swoje ambicje albo zaryzykować konflikt, nawet wojnę.

- Na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie określić, który scenariusz jest właściwy. Wzrost chińskich ambicji to dopiero początek tej historii – podsumowuje Medcalf.

>>> Czytaj też: Pekin walczy o dominację: Chiny budują sztuczne wysypy na Morzu Południowochińskim