Dow Jones Industrial Average wzrósł o 0,73 proc. Do poziomu 17100,18 pkt.

Technologiczny Nasdaq zyskał 1,57 proc. i zatrzymał się na pułapie 4432,15 pkt.

S&P 500 urósł o 1,03 proc. do poziomu 1978,22 pkt.

„Świat nadal zmierza wprost ku zagładzie, a rynki wciąż ten fakt ignorują. Nikt nie chce stchórzyć jako pierwszy, ale też nikt nie chce być ostatnim, gdy koniec świata już nastąpi” – komentuje zachowanie indeksów Ken Veksler z Saxo Banku.

Reklama

Jak wyjaśnia, jeśli chodzi o ważne dane, jest ich dziś bardzo niewiele, jedynie sprzedaż hurtowników i oczywiście inflacja konsumencka w Kanadzie. Teraz już tylko Uniwersytet Michigan będzie zawracać inwestorom głowę.

„Bardzo dobrze w mijającym tygodniu wypadły lipcowe regionalne wskaźniki koniunktury z USA. Pierwszy z nich (NY Empire State) znalazł się na nowym, ponad 4 –letnim szczycie. Wyniósł on 24,7 pkt., pomimo, że konsensus zakładał spadek z 19,28 pkt. do 17 pkt. Składowa nowych zamówień wzrosła jednak nieznacznie z 18,36 pkt. do 18,77 pkt. Jest to niewątpliwe łyżka dziegciu w miodowym odczycie ogólnym. Wzrost zbiorczego indeksu wywołany jest w dużej mierze dobrymi danymi dotyczącymi zatrudnienia i cenami” – podsumowuje tydzień Błażej Kiermasz z XTB.

Jak dodaje, w kolejnych dniach opublikowany został indeks koniunktury dla rejonu Filadelfii. W lipcu wzrósł on do najwyższego poziomu od 2011 roku 23,9 pkt. W tym wypadku składowa nowych zamówień wystrzeliła górę do poziomu 34,2 pkt. z 16,8 pkt. w czerwcu.