Tylko Amerykanie byli w stanie zmusić świat do oczekiwanego działania. Wystarczyła groźba, że kto się nie podporządkuje, ten zapłaci (dosłownie – bo każdy przelew z USA na jego rzecz zostanie pomniejszony o 30- proc. podatek).

Inni Amerykanom pozazdrościli. UE orzekła jakiś czas temu, że musi skopiować tę ustawę (słynna FATCA). Ale żeby uzyskać spodziewany efekt, trzeba było się dogadać. I to się udało, nawet w większej niż unijna skali. Ponad 65 krajów poparło pomysł przekazywania sobie nawzajem określonych informacji. Na tej podstawie za jakiś czas Polska, pozyskawszy najpierw wiedzę od naszych instytucji finansowych, będzie dostarczać np. Szwajcarii dane o rachunkach jej rezydentów, a ta odwdzięczy się tym samym. To oznacza, że trudniej będzie uciec z majątkiem przed fiskusem za granicę. Tym bardziej że na raje podatkowe też nagle, po dekadach bezczynności, znajdują się sposoby (np. specjalne czarne listy). W rezultacie chętniej godzą się one na wymianę informacji czy umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Dodatkowym kijem są w tym wypadku regulacje – które i w polskim prawie się znajdą – o opodatkowaniu obywateli mających zagraniczne, zwłaszcza rajskie, spółki (CFC).

Źle to czy dobrze? Dla unikających podatków, niekoniecznie legalnie, źle. Dla innych – bez znaczenia. Choć niektórych może uwierać myśl, że na tajemnicy bankowej powoli trzeba stawiać krzyżyk.