Decyzja komisji była jednogłośna. Jak mówi dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, z polskich filmów to "Ida" miała największe szanse na oskarową nominacje.

Agnieszka Odorowicz przypomniała, że nawiązujący do holokaustu film zebrał uznanie i znakomite recenzje na świecie - w tym w Stanach. "Jest też nie tylko świetną wizytówką wszystkich twórców, którzy brali udział w jego powstaniu, ale i całej naszej kinematografii." - mówi Agnieszka Odorowicz.

W Polsce "Idę" obejrzało prawie 500 tys. widzów. Niemal tyle samo w Stanach Zjednoczonych i Francji. Po 14 tygodniach od premiery film nadal można oglądać za Oceanem. Sporą popularnością cieszył się też we Włoszech, Hiszpanii i Holandii.

Tytułowa Ida to zakonnica, która odwiedza swoją ciotkę i przez nią dowiaduje się o żydowskim pochodzeniu. Obie kobiety wybierają się w podróż w rodzinne strony, by odkryć rodzinną historię.

Reklama

>>> Czytaj też: Walka z piractwem w internecie to wielki prawniczy biznes

Ten wybór nie zaskoczył Filipa Bajona, który przypomina o ogromnych sukcesach tego obrazu za granicą, w tym między innymi za oceanem. Od sukcesu "Brzeziny" w Paryżu 40 lat temu, dopiero "Ida" zdobyła za granicą uznanie widzów - podkreśla Bajon. I dodaje, że jeśli wziąć pod uwagę komercyjną sprzedaż filmu w USA, to "Ida" jest najlepszym polskim filmem. Dlatego wybór polskiego kandydata do Oscara nie mógł być inny.