Zakładane w lipcu ubiegłego roku 12-miesięczne lokaty ze stałym oprocentowaniem, po uwzględnieniu 19-proc. podatku oraz wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych (-0,2 proc. r/r), zakończyły się ze średnią rentownością na poziomie 2,4 proc. To o 0,56 pkt proc. mniej niż przed rokiem, ale jednocześnie 0,36 pkt proc. więcej niż miesiąc temu. Osiągnięty przez amatorów lokat zysk jest tym bardziej wartościowy, że wyjściowe (nominalne) przeciętne oprocentowanie 12-miesięcznych lokat w lipcu ubiegłego roku wynosiło już tylko 2,71 proc. Kluczowa w tym przypadku okazała się ujemna dynamika cen.

Dla porównania, podobny realny zysk zanotowano na przykład w styczniu 2013 r., ale wtedy przy inflacji na poziomie 1,7 proc. r/r kończyły się lokaty oprocentowane na 4,93 proc. Przy okazji konfrontacja ta pokazuje, że nie należy przesadnie emocjonować się niskimi stawkami w momencie zakładania depozytu, bo i tak – jeśli mówimy o ujęciu realnym – ostatnie słowo należeć będzie do poziomu cen.

Na najlepszych lokatach klientom udało się wycisnąć ponad 3 proc. realnego zysku. Najwięcej zarobili ci, którzy skorzystali z oferty BIZ Banku (wówczas działającego pod nazwą FM Bank) na 3,8 proc. w skali roku. Po uwzględnieniu podatku i deflacji realnie zarobili oni 3,28 proc. Klienci Inteligo (3,7 proc. w ujęciu nominalnym) zarobili natomiast 3,2 proc. Niewiele niższą rentownością zakończył się natomiast lokaty w Getin Banku, Idea Banku i Meritum Banku, które wyjściowo oprocentowane na 3,5 proc. dały 3,04 proc. realnego zysku.

Nawet właściciele najniżej oprocentowanych depozytów nie mają szczególnych powodów do zmartwień, bo nie tylko zachowali oni realną wartość powierzonych bankom oszczędności, ale także zarobili sporo powyżej 1 proc. Dla przypomnienia, to poziom prawie nieosiągalny przez większość 2011 i dużą cześć 2012 r. Tymczasem lokata na 1,5 proc. w Banku BGŻ dała realnie zarobić 1,42 proc., a oferta BZ WBK na 1,75 proc. przyniosła klientom 1,62 proc. rzeczywistej rentowności. Z kolei w Citi Handlowym, Deutsche Banku, neoBanku i Raiffeisen Polbanku, gdzie proponowano klientom niskie 2 proc. w ujęciu nominalnym, wypracowano 1,82 proc. zysku po uwzględnieniu podatku i zmiany poziomu cen.

Reklama

>>> Czytaj też: Nieruchomości condo kontra lokata: zobacz, co się bardziej opłaca

W przypadku zakładanych obecnie lokat (średnia dla rocznych depozytów to 2,6 proc.) należy liczyć się z możliwością wypracowania zauważalnie niższej realnej rentowności. Gdyby inflacja w sierpniu przyszłego roku znalazła się na poziomie około 1,5 proc. r/r (założenie na podstawie projekcji Narodowego Banku Polskiego), w żadnym z banków nie udałoby przebić bariery 2 proc. i tylko w kilku bankach realny zysk przekroczyłby 1 proc. Co więcej, depozyty ze stawką poniżej 1,86 proc. przyniosłyby stratę po opodatkowaniu i uwzględnieniu wzrostu cen. I choć uwzględniając sytuację polityczno-ekonomiczną scenariusz ten wydaje się mocno niepewny, to jeszcze nie powód, aby lokować oszczędności na pierwszym lepszym zaoferowanym przez bank depozycie licząc, że deflacja lub wyjątkowo niska inflacja utrzyma się przez długi czas.

Zobacz tutaj najnowszy ranking lokat terminowych.