Dmitrij Miedwiediew na naradzie z wicepremierami swojego rządu zaznaczył jednocześnie, że rosyjskie embargo było wymuszoną odpowiedzią na sankcje Zachodu wobec Rosji.

Premier Miedwiediew uważa, że embargo zwiększy konkurencyjność dostawców na rosyjskim rynku. - Ze zrozumiałych względów na rynku powinna być konkurencja, a nie sytuacja, gdy na przykład wszystkie jabłka są z Polski, a ryba z Norwegii - powiedział Miedwiediew.

Z kolei wicepremier Arkadij Dworkowicz zapowiedział, że Rosja będzie kontrolować sytuację, gdy Białoruś i Kazachstan - państwa wchodzące do Unii Celnej z Rosją - zechcą przerabiać u siebie produkcję zachodnią i wysyłać już gotowe produkty na rosyjski rynek. Dworkowicz dodał, że w ciągu 2-3 tygodni Rosji uda się znaleźć nowych dostawców produkcji, którzy zastąpią tych objętych sankcjami.

Rosja, która była znaczącym importerem żywności, 7 sierpnia wprowadziła embargo na żywność z krajów zachodnich, które zastosowały lub wsparły sankcje wobec niej w związku z wydarzeniami na Ukrainie. Na razie sankcje nie są szerzej widoczne w sklepach ze względu na wcześniej zgromadzone zapasy. Jednak już obecnie w Moskwie zaobserowano niewielki wzrost cen niektórych produktów.

Reklama

>>> Polecamy: KE da rolnikom 125 mln euro za sankcje

Embargo a unia celna

Rosja nie będzie się sprzeciwiać, jeśli Białoruś i Kazachstan będą dostarczać na jej rynek produkty wytworzone z importowanych surowców, na które obowiązuje rosyjskie embargo. Tak wynika z narady rządowej z udziałem premiera Rosji Dmitrija Miedwiediewa.

Rosyjski wicepremier Arkadij Dworkowicz powiedział, że Białoruś i Kazachstan, tworzące z Rosją Unię Celną, mogą teraz odnieść pewne korzyści z rosyjskiego zakazu.

W ubiegłym tygodniu, moskiewski dziennik "Wiedomosti" poinformował, że Kazachstan i Białoruś nie przyłączą się do rosyjskiego embarga na import produktów żywnościowych z Zachodu. Prezydent Łukaszenka z kolei zapowiedział, że - zgodnie ze zobowiązaniami - jego kraj będzie dbać o to, aby towary objęte przez Moskwę embargiem nie trafiły na rosyjski rynek przez Białoruś. Jednak jeśli będą jej potrzebne jakieś zagraniczne towary do przerobu, Białoruś będzie je kupować i przetwarzać.

>>> Czytaj również: Szansa dla polskich sadowników. W USA jest miejsce dla naszej żywności