Obama powiedział, że szczyt NATO w Newport musi wystosować jednoznaczne przesłanie poparcia dla Kijowa.

Zdaniem prezydenta USA, Sojusz musi wzmocnić obronność Ukrainy, Mołdawii i Gruzji, musi też zostawić "otwarte drzwi" dla ewentualnych nowych członków.

Obama dodał, że Stany Zjednoczone zaoferują szkolenia i pomoc w celu wzmocnienia ukraińskiej armii.

Amerykański prezydent przypomniał, że Stany Zjednoczone i NATO zobowiązały się bronić wschodnich członków Sojuszu. Dodał, że sankcje nałożone na Rosję przynoszą już skutki.

Reklama

Złe sygnały dla Europy?

Wcześniej pojawiały się komentarze, że wizyta prezydenta USA w Estonii nie wnosi nic nowego. “W wystąpieniu Baracka Obamy były złe sygnały dla Europy” - uważa znany litewski komentator polityczny Kestutis Girnius. Podczas wizyty w stolicy Estonii prezydent USA zapowiedział wsparcie dla krajów bałtyckich, ale też pozostawił otwarte drzwi dla dialogu z Kremlem.

“Wygląda na to, że dla wyborców Obamy za Oceanem działania Rosji nie są rzeczą najważniejszą” - powiedział Kestutis Girnius.

Barack Obama zapewnił, że w obliczu zagrożenia ze strony Rosji, państwa bałtyckie nie zostaną pozostawione samym sobie. Prezydent USA oświadczył, że zobowiązania NATO w kwestii obrony są mocne i trwałe. Jednak, zdaniem Girniusa - te wypowiedzi nic nowego nie wnoszą. Litewski politolog zauważył, że prezydent Obama zaakcentował potrzebę finansowania obronności.

Kestutis Girnius zwrócił uwagę, że Litwa nie w pełni realizuje wymagania NATO i na cele obronności przeznacza niecały jeden procent PKB. Zdaniem Girniusa, właśnie dlatego Obama odwiedził Tallin, a nie Rygę czy Wilno. Estonia bowiem jako jedyna z trzech państw bałtyckich przeznacza dostatecznie dużo pieniędzy na obronę.

>>> Czytaj też: Niemiecki magazyn „Der Spiegel” obala kłamstwa Putina