Oprócz nich, w tym zespole - nazywanym przez amerykańskiego sekretarza stanu Johna Kerry'ego "rdzeniem antyislamistycznej koalicji" - znalazły się: Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy, Turcja, Kanada i Australia.

Jak twierdzi kopenhaski dziennik "Politiken" wybór akurat tych państw świadczy o tym, że Waszyngton ma do nich pełne zaufanie. Jednocześnie Kerry zapewnia, że przynależność do tej grupy nie oznacza konieczności udziału w ewentualnych działaniach zbrojnych, na przykład w Iraku czy Syrii.

Szef duńskiej dyplomacji Martin Lidegaard oświadczył, że jego kraj zdecydował się przystąpić do koalicji, bo jest przerażony potwornościami, do których dochodzi na terenach opanowanych przez islamistów. Zdaniem ministra, Państwo Islamskie stanowi obecnie jedno z największych zagrożeń dla międzynarodowego bezpieczeństwa.

Duńskie media twierdzą, że Kopenhaga może wesprzeć koalicję między innymi wiedzą swych służb specjalnych na temat tajnych kanałów finansowania działalności dżihadystów czy umiejętnością blokowania szlaków przerzutowych ochotników z Europy. Natomiast w razie potrzeby - również i swoimi samolotami F-16 operującymi na przykład z baz w Turcji czy na Cyprze.

Reklama

>>> Polecamy: Niemcy staną na drodze do stworzenia baz NATO w Polsce