Jest jednak wciąż nadmierna, co oznacza, że wzrost gospodarczy kosztuje nas relatywnie więcej niż kraje wyżej rozwinięte.

Choć o bezpieczeństwie energetycznym mówi się najczęściej w kontekście dostaw energii dla Polski i Europy – co jest zrozumiałe, gdy gazociągi, którymi tłoczony jest gaz z Rosji, stają się narzędziem jej imperialnej ekspansji – ważna jest nie tylko dywersyfikacja. Efektywne wykorzystywanie energii, nie tylko w przemyśle, transporcie czy budownictwie, lecz także w gospodarstwach domowych, nabierają w dłuższej perspektywie szczególnego znaczenia. Mniejsza energochłonność przekłada się wprost na rozwój gospodarki, a także na lepszy stan środowiska naturalnego. Najczystsza energia to bowiem ta, której w ogóle nie trzeba wytwarzać i używać.

Jak wynika z opublikowanego w lipcu 2014 r. raportu „Efektywność wykorzystania energii w latach 2002–2012” opracowanego przez Główny Urząd Statystyczny we współpracy z Krajową Agencją Poszanowania Energii, pomimo wyraźnego postępu (od 2000 r. nasz dystans do unijnej średniej zmniejszył się o 25 pkt proc.), w europejskich statystykach wypadamy wciąż słabo, lokując się w sąsiedztwie takich krajów jak Rumunia, Łotwa czy Węgry. Energochłonność jest wciąż w Polsce nadmierna, co oznacza, że wzrost gospodarczy kosztuje nas relatywnie więcej niż kraje wyżej rozwinięte. Cały artykuł na ten temat można znaleźć tutaj.

>>> Czytaj również: Cyfryzacja popchnie świat w biedę. Co zrobić, by temu zaradzić?

Reklama