Maja Kocijanczicz odniosła się do doniesień rosyjskiej prasy jakoby, Unia rozważała rozszerzenie restrykcji jeśli Moskwa uzna wyniki listopadowych wyborów w Donbasie. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow powiedział, że Moskwa zamierza uznać głosowanie. Unia te deklaracje potępiła.

Rzeczniczka Catherine Ashton nie chciała jednak przesądzać o dalszych krokach Wspólnoty w tej sprawie. "Jeśli chodzi o restrykcje, to są one poddawane ciągłemu przeglądowi i mogą zostać zmienione w każdym momencie w świetle rozwoju wydarzeń na miejscu. Nie mogę spekulować jednak, czy do tego rzeczywiście dojdzie" - powiedziała Kocijanczicz.

W środę służby prasowe unijnej dyplomacji przedstawiły oświadczenie, w którym napisano, że przeprowadzenie prezydenckich albo "parlamentarnych" wyborów przez samozwańcze władze regionów Wschodniej Ukrainy byłoby sprzeczne z literą i duchem Protokołu z Mińska i przeszkodziłoby w znalezieniu trwałego, politycznego rozwiązania konfliktu.

Dzień wcześniej, unijni przedstawiciele, po kolejnym przeglądzie restrykcji wobec Rosji, zdecydowali o ich utrzymaniu w odpowiedzi na sytuację na Ukrainie. Wspólnota dotychczas wprowadziła sankcje gospodarcze, wizowe i finansowe. Na unijnej czarnej liście jest obecnie na 119 osób i 23 firmy.

Reklama

>>> czytaj też: Rosja ma powód do zadowolenia. Najbliższej zimy Ukraina może zbankrutować