Karty były wciąż na drugim miejscu (32,8 proc.). Mimo to, wygłaszane są poważne opinie, że warto skończyć z gotówką. W tle nie ma pochwały technologii - motyw jest ekonomiczny.

Tezę o domniemanej przewadze plusów nad minusami pozbycia się banknotów i monet jako środków płatności i rozliczeń przedstawił ostatnio („Costs and benefits to phasing out paper currency”, NBER, maj 2014) znany ekonomista Kenneth Rogoff – obecnie profesor na Harvardzie, a wcześniej główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Autor wskazał, że łatwiej byłoby ściągać podatki, ograniczać nielegalne i ledwo legalne interesy oraz prowadzić politykę makroekonomiczną. Dostrzegł też oczywiście dość liczne słabe strony takiego posunięcia.

Prof. Rogoff skoncentrował się na aspektach monetarno-ekonomicznych na poziomie państwa, o czym będzie dalej. Pamiętając o przyzwyczajeniach, opiniach i prawach zwykłych zjadaczy chleba, przywiązanych do banknotów i monet, zakończył mniej radykalną konstatacją, że rozwój technologiczny (najpierw karty, teraz płatności elektroniczne) i tak wypycha gotówkę z użytku, ale warto byłoby proces ten przyspieszyć, wykorzystując prerogatywy państw do wycofania z obiegu najwyższych nominałów.

Brzęk monet usłyszeli po raz pierwszy mieszkańcy Lidii w Azji Mniejszej, skąd pochodzą datowane na lata 640-630 p.n.e. pierwsze monety z naturalnego stopu złota i srebra (elektrum lub elektron). Królem Lidii był Krezus, który zadomowił się w języku współczesnym jako synonim bogacza. Początki pieniądza papierowego na powszechną skalę sięgają wieku XVII, choć na dobre upowszechnił się on dopiero w latach I wojny światowej. Gotówka w pierwszej i drugiej formie to zatem nieodrodny dorobek ludzkości, pożegnanie z którym nastąpić może wyłącznie ewolucyjnie. Wie to K. Rogoff i stąd jego wstrzemięźliwe jednak wnioski. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.

Reklama