„Rzeczpospolita” przypomina, że w ubiegłym tygodniu zajmująca się bezpieczeństwem w sieci firma FireEye opublikowała raport, z którego wynika, że związani z Kremlem cyberszpiedzy przypuścili atak na polskie instytucje.

Chodzi o hakerów o pseudonimie APT28. Do ataku na polskie instytucje rządowe miało dojść w sierpniu 2014 roku. Wówczas to do przedstawicieli polskich instytucji trafił mail z informacją na temat katastrofy malezyjskiego samolotu nad Ukrainą, zawierający złośliwe oprogramowanie. Zdaniem Mariusza Burdacha z Prevenity atak nie był skuteczny.

>>> Czytaj też: Potężna broń przeciw Rosji: geopolityczne konsekwencje niskich cen ropy są nieuniknione

Potem rosyjscy hakerzy mieli powziąć kolejną próbę włamania się do polskich instytucji. Założyli fałszywe domeny, które do złudzenia przypominały adresy należące m.in. do Ministerstwa Obrony Narodowej (MON). ABW odmówiła gazecie komentarza na temat skuteczności tych działań.

Reklama

Grupa APT28 przeprowadzała bardzo skuteczne technologicznie ataki – komentuje dla "Rzeczpospolitej" Robert Żelazo, dyrektor regionalny FireEye na Europę Wschodnią.

Zdaniem ekspertów ataki APT28 to tylko wierzchołek góry lodowej, Polska bowiem jako kraj zaangażowany w wydarzenia na Ukrainie, stała się częstym obiektem cyberataków.