Podpisanie Partnerstwa Transpacyficznego (Trans-Pacific Partnership, TPP) ma utworzyć blok wolnego handlu rozciągający się od Wietnamu do Chile i Japonię, objąć12 krajów, 800 mln ludzi i 40 proc. światowej gospodarki. Idea jest rozwinięciem porozumienia negocjowanego pomiędzy Singapurem, Chile, Nową Zelandią i Brunei, do którego w 2009 roku przystąpiły USA.

Negocjacje przedłużają się z dwóch powodów. Oficjalnie przeszkodą jest to, że Japonia upiera się przy koncesjach. Nieoficjalnie: poza porozumieniem pozostają Chiny.

Od lat powtarzana jest ta sama mantra: wolny handel wpływa na dobrobyt mieszkańców objętych nim stref. Potwierdza to doroczny indeks wolności ekonomicznej przygotowywany przez Fundację Heritage i „Wall Street Journal”. Kraje, które prowadzą wolny handel zagraniczny, cieszą się dużo lepszą sytuacją ekonomiczną, mają wyższy dochód na głowę mieszkańca, lepszą ochronę środowiska niż te, które bronią się barierami celnymi. Wartość globalnego handlu rośnie i to najszybciej spośród wszystkich sektorów gospodarki. Od czasu utworzenia 20 lat temu World Trade Organization, której zadaniem jest liberalizacja handlu, eksport na świecie wzrósł o 364 proc., prawie 2,5-krotnie więcej niż światowy PKB, a według przewidywań Światowej Organizacji Handlu (WTO) w 2015 roku wzrośnie o dalsze 4 proc. Znaczący udział w tym wzroście ma handel prowadzony przez Stany Zjednoczone (w 2013 r. wartość ich eksportu i importu osiągnęła historyczny rekord, przekraczając 5 bln dol.). USA są kluczowym partnerem w najważniejszych negocjowanych obecnie wielkich regionalnych porozumieniach handlowych.

>>> Czytaj też: Co Unia chce naprawdę importować z USA? Wady i zalety traktatu o wolnym handlu [WYWIAD]

Reklama

Regionalne zamiast globalnych

Utworzenie WTO było sukcesem, ale minione 20 lat to czas zastoju w kolejnych negocjacjach tzw. Rundy z Dohy, których ambicją było pójście dalej z liberalizacją handlu niż w Rundzie Urugwajskiej. Odsuwanie się globalnej liberalizacji rekompensują jednak jednostronne akcje oraz porozumienia dwustronne i regionalne (od momentu rozpoczęcia Rundy z Dohy podpisano ich ponad 200, a wiele krajów jednostronnie zmniejszyło bariery handlowe). Wśród obecnie negocjowanych porozumień największymi są regionalne Trade Facilitation Agreement, Trade in Services Agreement, Continental Free Trade Area for Africa, Transatlantic Trade and Investment Partnership i Trans-Pacific Partnership.

Trade Facilitation Agreement (Porozumienie o Ułatwieniu Handlu), którego negocjowanie zakończono w grudniu 2013 r., ma wprowadzić pomiędzy sygnatariuszami jednolite standardy i współpracę celną, możliwość opłat elektronicznych, obowiązek publikacji procedur handlowych i „jedno okienko” dla dokumentów handlowych (w miejsce niezliczonej liczby stron internetowych obecnie). Negocjacje Trade in Service Agreement (Porozumienie o Handlu w Usługach) rozpoczęły się w 2013 r. Usługi (transportu, komunikacji, budowlane, ubezpieczenia, bankowość i komputerowe) stanowią 20 proc. całej globalnej wymiany handlowej, a pomiędzy USA a Unią Europejską aż 75 proc. Do negocjacji Continental Free Trade Area dla Afryki, które mają się rozpocząć w 2015 r., akces zgłosiły bez mała wszystkie państwa kontynentu. Amerykańsko-europejskie Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji ma szanse zostać sfinalizowane w 2015 r.

Cały artykuł na obserwatorfinansowy.pl