To Brazylijczycy stworzyli mit, że są ofiarą rozwoju sytuacji w krajach najwyżej uprzemysłowionych. Wszyscy słyszeliśmy o nowych wojnach walutowych (pojęcie autorstwa byłego już ministra finansów Guida Mantegi), a tak naprawdę to rząd i bank centralny ponoszą dużą część odpowiedzialności za to, co się dzieje z realem. Oczywiście otoczenie zewnętrzne nie pomaga w utrzymywaniu stabilizacji, ale nie może też być wymówką dla braku odpowiednich kroków przy prowadzeniu polityki gospodarczej.

>>> Czytaj też: Rosyjski rząd: "Będziemy musieli zacząć zaciskać pasa"

Urodziny waluty

Najważniejszym osiągnięciem brazylijskiego reala jest to, że przetrwał 20 lat, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę to, co się stało z jego poprzednikami. Aby mógł trwać przez kolejne dwudziestolecie, a może i więcej, niezbędne wydają się posunięcia mające na celu zapewnienie mu większej integracji ze światowymi rynkami walutowymi. Przez ostatnie 40 miesięcy stracił 40 proc. wartości względem dolara amerykańskiego i to mimo wielu przedsięwzięć monetarnych władz Brazylii, które miały ograniczyć zakres jego fluktuacji.

Reklama

Trudno znaleźć w międzynarodowym systemie walutowym inną walutę, która traciłaby – w warunkach pokojowych przez ostatnie trzy lata – na wartości w tak szybkim tempie. Przypadek reala zasługuje na szczególną uwagę ze względu na stosowany przez tamtejszy bank centralny (BCB) mechanizm interwencyjny, którego pierwotnym celem miało być zarówno ograniczenie nadmiernych fluktuacji, jak i ochrona wartości krajowej waluty. W sierpniu 2013 r. BCB ogłosił program sprzedaży swego rodzaju instrumentów pochodnych. O ile dwa pierwsze miesiące funkcjonowania tego programu były zadawalające, o tyle ostatnie tygodnie wykazują, jak mało skuteczny okazał się cały ten program (co bardzo dobrze opisał Marcio Garcia y Tony Volpon).

Dziwna interwencja

Brazylijski real nie jest walutą w pełni wymienialną. Władze stosują dość szeroką siatkę ograniczeń dewizowych. Zastosowanie reala poza granicami kraju macierzystego prawie nie istnieje. Prawo zabrania prowadzenia w Brazylii prowadzenia rachunków w obcych walutach, a tym samym banki nie mogą też przyjmować denominowanych w nich depozytów.

>>> Czytaj też: Mundial, czyli gospodarczy samobój. Mistrzostwa świata pogłębiły recesję w Brazylii

Te ograniczenia zachęciły władze Brazylii do zastosowania mechanizmu interwencyjnego, który miał im pomóc w oddziaływaniu na kształtowanie się kursu walutowego. W ich mniemaniu zaletą tego systemu jest to, że jego funkcjonowanie nie ma wpływu na poziom rezerw walutowych. Brazylia ma ich całkiem sporo, ale nie kwapi się do ich użycia w celu obrony kursu. Z jednej strony świadczy to dobrze o decydentach, bo wiedzą, jak szybko można je roztrwonić. Z drugiej zaś ostentacyjna niechęć do stosowania tych rezerw może też być dowodem na to, że sami decydenci nie wierzą w prowadzoną przez siebie politykę. W przeciwnym razie nie baliby się jej wsparcia uzbieranymi rezerwami.

System ten nie jest bezpośrednio powiązany z rezerwami walutowymi, ale łatwo dostrzec między nimi związki pośrednie. Stanowią one swego rodzaju poręczenie dla działania BCB.

Cały artykuł na obserwatorfinansowy.pl