- W tej historii nie chodzi o imigrację, tylko o bandytów. Większość Polaków w naszym społeczeństwie wnosi do niego wkład. Polska społeczność jest fantastyczna. A wykorzystywanie tej sprawy przez część prasy jako argumentu przeciw Polakom i imigracji wydaje mi się bardzo niewłaściwe - powiedział Paul Kohler, który został pobity przypadkowo przez 4 polskich napastników.

Ofiara głośnego napadu czterech Polaków, 55-letni brytyjski wykładowca prawa międzynarodowego, Paul Kohler zaprotestował przeciw prezentowaniu tej sprawy jako argumentu przeciwko imigracji. W tym tygodniu napastnicy przyznali się do winy i czekają na wyroki, które zapadną w styczniu, a adwokat przekazał poszkodowanemu ich przeprosiny i wyrazy skruchy.

>>> Czytaj też: Zobacz, co brytyjscy politycy mówią na temat imigrantów [GALERIA]

Kiedy w sierpniowy wieczór Paul Kohler otworzył drzwi w odpowiedzi na dzwonek, spodziewał się znajomych swej dorosłej córki. Ale do holu wpadło czterech napastników w kominiarkach, przewróciło go i przez 8 minut okładało z całą siłą pięściami krzycząc: "Gdzie są pieniądze?". Wezwana przez córkę policja aresztowała dwóch na miejscu, a dwóch wkrótce potem. W ich samochodzie znaleziono palnik gazowy, który miał zapewne posłużyć do dalszych tortur.

Reklama

Paul Kohler, który miał pękniętą gałkę oczną, omal nie stracił wzroku i musiał się poddać operacji plastycznej, podejrzewa, że padł ofiarą pomyłki, a bandyci chcieli wymusić należność od jakiegoś innego gangstera. Jak powiedział BBC, chciałby spotkać się z bandytami i poznać ich motywy. Dodał, że nie zgadza się też z podkreślaniem w mediach imigracyjnego kontekstu przestępstwa.

>>> Czytaj też: Francja i Wielka Brytania stworzą samolot bojowy przyszłości. Projekt za 633 mln zł [GALERIA]