9 grudnia, czyli w najbliższy wtorek, na Wschodzie Ukrainy ma obowiązywać dzień ciszy. Taką decyzję podjął prezydent Petro Poroszenko w czasie spotkania z przedstawicielami tak zwanych resortów siłowych.

Prezydent i ministrowie obrony i spraw wewnętrznych oraz szefowie służby bezpieczeństwa i granicznej określili, jakie zadania mają zostać wykonane, aby 9 grudnia w ogóle nie prowadzić walk w Zagłębiu Donieckim. Oficjalnie od 5 września obowiązuje tam zawieszenie broni, które zostało później potwierdzone w drugich mińskich porozumieniach z 19 września. Separatyści i Rosjanie nadal jednak ostrzeliwują pozycje ukraińskie, a Ukraińcy twierdzą, że prowadzą tylko działania defensywne. Według nieoficjalnych informacji agencji AFP, jeżeli teraz naprawdę nie padnie żaden strzał, następnego dnia rozpocznie się wycofywanie wojsk i sił bojówkarzy z obu stron linii frontu. W ten sposób powstanie strefa buforowa.

Ożywienie rozmów pokojowych nastąpiło we wtorek po tym, jak według danych strony ukraińskiej, rosyjskie siły zbrojne poniosły ogromne straty w czasie szturmu donieckiego lotniska. Ukraińcy, powołując się na podsłuchane rozmowy dowódców rosyjskiej armii, twierdzą, że zginęło niemal trzystu Rosjan, prawie dwustu zostało rannych, a 171 uważa się za zaginionych.

>>> Czytaj też: Rosjanie masowo uciekają przed prześladowaniami. Będą walczyć o wolność Ukrainy

Reklama

W Doniecku więcej Rosjan ginie niż zostaje rannych

Niemal trzystu zabitych i prawie dwustu rannych - takie są straty rosyjskich wojskowych w Doniecku. Dane te przedstawił ukraiński sztab generalny, powołując się na podsłuchane rozmowy rosyjskiego dowództwa.

Ołeksandr Rozmaznin ze Sztabu Generalnego powiedział, że są to dane na wtorkowy poranek: 299 zabitych i 190 rannych, z tego 96 ciężko. 171 uważa się za zaginionych. Generał wymienił także jednostki, z których pochodzą wojskowi. Informacje o ogromnych stratach wydaje się potwierdzać fakt, że Rosjanie od wtorku zaangażowali się aktywnie w rozmowy na temat zawieszenia broni na terytorium lotniska.

Ołeksandr Rozmaznin wytłumaczył także, że port lotniczy ma strategiczne znaczenie dla ukraińskich wojsk, gdy zostanie wydany rozkaz wyzwolenia Doniecka. Lotnisko jest prawie na jego terytorium.

Sztab Generalny poinformował też, że Rosjanie ściągnęli na Krym systemy obrony przeciwlotnicznej Iskander. Ich zasięg może sięgać nawet pół tysiąca kilometrów. Według Ołeksandra Rozmaznina, rakiety mogą przenosić głowice jądrowe.

>>> Czytaj też: Putin straszy Zachód. "Rosja ma groźną armię. Nikt nie wyprzedzi nas w wyścigu zbrojeń"

"Ratujmy Polaków Donbasu"- z Kartą Polaka

Ruszyła akcja Fundacji Wolność i Demokracja. Sytuacja osób w obwodach ługańskim i donieckim jest trudna i zanim zapadną ewentualne decyzje dotyczące repatriacji osób z Kartą Polaka, organizacja sama podejmuje działania doraźne.

Wsparcie ma trafić zarówno do osób które zamieszkują strefie działań wojennych, jak i tych, które stamtąd uciekły - mówi Michał Dworczyk, prezes Fundacji. Akcja ma zebrać pieniądze dla polskich rodzin w Donbasie i kilkudziesięciu osób które już trafiły do Polski, ale nie mają środków do życia.

Życie na terenach ogarniętych działaniami wojennymi samo w sobie jest trudne, a jeszcze ciężej jest w zimie, dlatego Dworczyk ma nadzieję że uda się przekazać pomoc jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Informacje o akcji "Ratujmy Polaków Donbasu" można znaleźć na stronie Fundacji Wolność i Demokracja - www.wid.org.pl, a także na facebookowym fanpage'u Fundacji. Michał Dworczych prosi wszystkich o pomoc.

Fundacja Wolność i Demokracja apeluje także do premier Ewy Kopacz o repatriację rodaków, a także udzielenie pomocy tym, którzy nie mogą opuścić swojego miejsca zamieszkania. Na terenie Donbasu mieszka około 400 osób z Kartą Polaka.