Ministerstwo Handlu poinformowało, że za nieprzestrzeganie zasad ustalania cen będą grozić surowe sankcje łącznie z zamknięciem obiektów handlowych i zakładów żywienia zbiorowego.

Na potrzebę kontrolowania wzrostu cen w okresie świątecznym zwrócił uwagę prezydent Białorusi przyjmując mera Mińska. „Ludzie pracując, przeżywając ten trudny rok zasłużyli na to, aby ceny w sklepach były normalne” - mówił Aleksander Łukaszenka.

Na Białorusi żywność w sklepach nie należy do tanich. Wprawdzie pieczywo czy nabiał kosztują mniej więcej tyle samo, co w Polsce, ale już mięso i wędliny są zazwyczaj dwukrotnie droższe niż w naszym kraju. Jednocześnie zarobki Białorusinów są sporo niższe od dochodów uzyskiwanych przez Polaków.

Na Białorusi okres świąteczny rozpoczyna się od katolickich świąt Bożego Narodzenia, a kończy 14 stycznia powitaniem tak zwanego starego Nowego Roku przez wyznawców prawosławia.

Reklama

>>> Czytaj też: Łukaszenko stawia się Putinowi. Białoruś buduje granicę z Rosją