Centralny Urząd Statystyczny (KSH) nie publikuje mianowicie informacji na ten temat, wymawiając się brakiem wystarczających środków na badania.

Złamanie utartej praktyki regularnego publikowania oficjalnych informacji statystycznych w sprawie ubóstwa nastąpiło przed tegorocznymi wyborami do parlamentu, które odbyły się w kwietniu. Pieniądze na to nie znalazły się do dzisiaj, więc trzeba było spróbować KSH wyręczyć. W tutejszej opinii poznanie wielkości i zasięgu zjawiska ubóstwa oraz dokonanie porównań z sytuacją w tym zakresie w państwach Unii Europejskiej jest jak najbardziej na rzeczy. Rząd węgierski szykuje otóż na następne lata poważne posunięcia, które – jak twierdzą jednogłośnie eksperci – nie dość, że nie zahamują procesu biednienia społeczeństwa, to wręcz go pogłębią.

Winien kryzys, czy polityka socjalna?

W listopadzie Węgierska Akademia Nauk (MTA) poświęciła ubóstwu specjalną konferencję naukową. Zwrócono uwagę, że powodem narastania niedostatku na Węgrzech jest nie tyle światowy kryzys finansowy roku 2008, czy sytuacja na tutejszym rynku pracy, co polityka socjalna rządu. Wskazano, że z roku na rok maleją systematycznie środki przeznaczane na wspieranie tych kręgów społeczeństwa, które żyją w najgorszych warunkach, mają coraz trudniejszy dostęp do pracy, które z braku odpowiedniej wiedzy, kwalifikacji i umiejętności wypadają z rywalizacji o godziwe zarobki, dla których jedynym środkiem utrzymania pozostaje w tej sytuacji zapomoga socjalna.

Reklama

>>> Czytaj też: Zamknięte Węgry to mit. Orban tylko oficjalnie nie chce obcego kapiału

Wyręczając Centralny Urząd Statystyczny, Instytut Socjologii MTA opracował na podstawie danych europejskich służb statystycznych (Eurostat) obszerny raport o biedzie. Jednym z mierników była tzw. deprywacja, czyli poczucie niesprawiedliwości w dostępie do dóbr materialnych i niematerialnych. Udział osób doświadczających ciężkiej deprywacji objawiającej się brakiem dostępu do co najmniej 4 z 9 podstawowych rodzajów konsumpcji (np. ogrzewanie mieszkania, odpowiedni udział mięsa w codziennej diecie itp.) wzrósł na Węgrzech w latach 2009 -2013 z 20,3 proc. do 26,8 proc., podczas gdy przeciętna unijna wynosi 9,6 proc. Bolesne jest porównanie z państwami Grupy Wyszehradzkiej. Na Słowacji wskaźnik ten wynosi obecnie 10,2 proc., a w Polsce 11,9 proc.

Proporcja ludzi jeszcze nie biednych, ale zagrożonych popadnięciem w biedę wzrosła tu w tym samym okresie z 29,6 proc. do 33,5 proc. Średnia europejska wynosi dla tej grupy 24,5 proc., a w Polsce jest to obecnie 25,8 proc. Nie zaobserwowano jednocześnie zmiany wskaźnika pokazującego liczbę ludzi żyjących w rodzinach, których dorośli członkowie mają pracę przez 20 proc. dni w roku. Według specjalistów, brak zmiany tego wskaźnika w badanym okresie wskazuje, że za narastanie biedy nie odpowiadają procesy na rynku pracy czy kryzys gospodarczy.

Czytaj cały artykuł na obserwatorfinansowy.pl