Rosyjskie ministerstwo finansów uruchomiło swoje rezerwy walutowe, aby podtrzymać kurs rubla. Jak głosi oświadczenie resortu, rosyjska waluta jest "skrajnie niedoszacowana".

W dniu wczorajszym rosyjska waluta osiągnęła historyczne minimum. Za euro płacono 100 rubli, a za dolara 80 rubli. Przed wieczorem rubel częściowo odrobił straty.

Rosję czeka zaciskanie pasa

Reklama

Szef administracji prezydenta Siergiej Iwanow oświadczył, że w najbliższych 3 latach wydatki państwa powinny być redukowane o co najmniej 5 procent rocznie.

Iwanow na naradzie poświęconej doskonaleniu kontroli państwowej zwrócił uwagę, że prezydent Władimir Putin w niedawnym orędziu do Zgromadzenia Federalnego wskazał na kilka zasadniczych celów. Najważniejszy z nich to zabezpieczenie efektywności wydatków państwowych kosztem zmniejszenia kosztów i nieracjonalnych nakładów.

Niepokoje na giełdzie

Tymczasem na moskiewskiej giełdzie walutowej nadal panuje nerwowa sytuacja. Zaraz po jej otwarciu rosyjski rubel znów zanotował spadki. Po chwili jednak zaczął odrabiać straty.

Przed południem za dolara i euro płacono już o 3-4 ruble mniej w porównaniu z wczorajszym kursem na zamknięciu giełdy. Stało się to między innymi po tym, jak rosyjskie Ministerstwo Finansów zaczęło sprzedawać swoje walutowe zapasy.