Polskie wojsko współpracuje z grupą kilkudziesięciu państw. Na co nam współpraca z tak odległymi krajami jak Chiny czy Chile? Korzysta na tym polski przemysł obronny i umiejętności naszych żołnierzy. Jordania z kolei szkoliła naszych antyterrorystów.

ikona lupy />
Myśliwiec F-16 / ShutterStock

W ubiegłym roku podpisano do listopada umowy ze Słowacją, Łotwą i Jordanią, a rok wcześniej - aż dziewięć, z Cyprem, Chile, Mongolią, Serbią, Rumunią, Węgrami, Arabią Saudyjską, Słowenią i Estonią. W ciągu ostatnich 10 lat Polska podpisała umowy dwustronne w zakresie wojskowości z 35 krajami. Są wśród nich nasi sąsiedzi, jak Ukraina, z którą podpisaliśmy umowę o przekazaniu wybranych składników mienia wojskowego w połowie sierpnia, w trakcie trwania walk na wschodzie kraju, ale też tak odległe państwa jak Afganistan, Brazylia, Chile, Indonezja czy Wietnam. Aż dziesięć umów w tym czasie podpisaliśmy ze Stanami Zjednoczonymi.

>>> Czytaj też: Miliardowe kontrakty zbrojeniowe. To będzie ważny rok dla modernizacji polskiej armii

Jak wyjaśnił redakcji Forsal płk Jacek Sońta, rzecznik prasowy MON, odległość geograficzna między dwoma państwami nie ogranicza współpracy międzynarodowej we współczesnym świecie. – Uznając takie kryterium za podstawę wyznaczania kierunków współpracy międzynarodowej w zakresie obronności – napisał płk Sońta - musielibyśmy zakwestionować współpracę ze Stanami Zjednoczonymi, które są przecież naszym strategicznym partnerem – wskazał.

Współpraca w dziedzinie obronności może mieć różne oblicza. W sierpniu ubiegłego roku Polska zdecydowała się przekazać Ukrainie, „czerpiąc wspólne korzyści z działania na rzecz bezpieczeństwa międzynarodowego”, wybrane składniki mienia wojskowego. Pod tą szumną nazwą ukryło się, wymienione w załączniku do umowy, blisko 170 tony chleba żytniego w opakowaniu foliowym, 10 tys. koców wojskowych, materacy koszarowo-polowych i podgłówków oraz po 20 tys. sztuk poszewek oraz prześcieradeł.

>>> Czytaj też: Ile kosztuje lot myśliwca F-16?

Z kim współpracuje polskie wojsko?

Współpraca polskiego resortu obrony ma na ogół jednak mniej niepoważny wymiar. Również w ubiegłym roku MON podpisał z rządem rząd Jordańskiego Królestwa Haszymidzkiego umowę o współpracy w dziedzinie obronności. Traktat ten został podpisany nie tylko dlatego, że oba kraje pragną „umocnić więzy przyjaźni i braterstwa między swoimi siłami zbrojnymi”, ale również m.in. ze względu na elitarne Centrum szkoleniowe operacji specjalnych króla Abdullaha II w Jordanii. Powołane przy pomocy Stanów Zjednoczonych, szkoli żołnierzy z Belgii, Czech, USA czy Francji. Umowa pozwoli wziąć udział w szkoleniach antyterrorystycznych polskim żołnierzom.

Jak informuje MON, drugim obiecującym obszarem współpracy wojskowej jest przemysł obronny. Na tym polu działa też polska dyplomacja, Ponad dwa lata temu Ambasada RP w Ammanie zorganizowała Forum Biznesu „Polska Bliżej 2012”, na którym polski biznes spotkał zainteresowanych partnerów z Jordanii i innych państw Bliskiego Wschodu. W tym samym roku odbyła się tam konferencja naukowa, w której Polska zaprezentowała nie tylko ofertę ośrodków akademickich, ale też polską ofertę eksportową, zwłaszcza w działce budownictwa i transportu.

>>> Czytaj też: Nowa doktryna wojenna w Rosji. Największym zagrożeniem jest NATO

Polski resort obrony podpisał także umowy o współpracy z kilkoma krajami Ameryki Południowej - z Brazylią, Chile i Peru. Zdaniem płk. Jacka Sońty, chilijskie siły powietrzne miały dostać do 2015 roku 30-36 sztuk myśliwców F16. Nie tylko ten sprzęt wojskowy armia Chile posiada podobny do polskiego, na wyposażeniu mają również czołgi Leopard typu 2A4 i 2A5. Zdaniem rzecznika MON, Chile negocjuje z rządem Niemiec zakup dla wojsk lądowych czołgów Leopard 2A5 z nadwyżek armii niemieckiej, mowa jest też o modernizacji już posiadanego sprzętu i kupnie części zamiennych. I właśnie wymiana doświadczeń z eksploatacji i użytkowania myśliwców oraz Leopardów ma być jednym z perspektywicznych obszarów współpracy Santiago i Warszawy. Obie armie chcą też współpracować na płaszczyźnie bardziej naukowej, Chile chce skorzystać z doświadczenia polskich sił zbrojnych na misjach pokojowych pod egidą organizacji międzynarodowych. Poza tym Santiago jest zainteresowane wysłaniem Chilijczyków na kursy na warszawskiej Akademii Obrony Narodowej, tak, jak obecnie kształcą się Brazylijczycy. Pierwsi mogą się tu pojawić w przyszłym roku.

>>> Czytaj też: Żyjemy w czasach nowej zimnej wojny. Jakim potencjałem dysponują strony konfliktu?

Chiny: Współpraca i embargo na eksport broni

Kolejnym dalekim krajem „z drugiego końca świata”, z którym jednak współpracujemy, są Chiny. Umowę podpisaliśmy już 6 lat temu. Według ministerstwa obrony, umożliwia ona na przykład wymianę obserwatorów podczas ćwiczeń wojskowych. Polski oficer trafił też trzy lata temu na studia w zakresie strategii i polityki obronnej. W tym samym roku zrealizowano osiem wizyt bilateralnych. Zdaniem rzecznika, obie strony miały być zainteresowane współpracą w zakresie pracy jednostek logistycznych szczebla operacyjnego, a także doświadczeń w zabezpieczeniu misji zagranicznych i współpracy służb żywnościowych. Chińczycy byli też zainteresowani seminariami medycyny wojskowej.

Dlaczego Chiny? Należy pamiętać o tym, wyjaśnił płk Sońta, ze polsko-chińskie relacje wojskowe są wypadkową założeń polskiej polityki zagranicznej, podobnie jak stosunki dwustronne z każdym innym państwem. Jeśli chodzi o Chiny, ważne było oświadczenie o współpracy strategicznej, podpisanie w 2011 r. przez prezydenta Komorowskiego i przewodniczącego Hu Jintao. Dla Państwa Środka to najwyższy poziom stosunków w ich nazewnictwie dyplomatycznym. Polska z kolei jest jedynym państwem strategicznym Chin z grona nowych państw członkowskich UE. Współpraca wojskowa nie wyklucza... zakazu dostaw uzbrojenia do Chin, narzuconego przed ćwierćwieczem przez Europę i USA. Co jednak Chinom nie przeszkadza być w gronie pięciu największych eksporterów broni na świecie.

Dlaczego Polska podpisuje umowy, by przekazać chleb, podgłówki, czy wziąć udział w szkoleniu antyterrorystycznym? Odpowiedź brzmi: bo musi. MON wyjaśnia, że zgodnie z zasadą praworządności, ministerstwo, jako organ władzy publicznej, działa na podstawie i w granicach prawa, dlatego choćby realizacja wspólnych projektów byłaby bez umów między państwami niemożliwa.