Sprawa przekazywania broni dla Ukrainy od wielu miesięcy budzi kontrowersje. Dyskusja na ten temat powróciła po ostatnim zaostrzeniu się walk w Donbasie. Szef polskiej dyplomacji Grzegorz Schetyna uważa, że Europa powinna poważnie zastanowić się nad ewentualnym wysłaniem broni defensywnej.

„Ja uważam, że to jest temat do poważnej debaty. Nie możemy dzisiaj powiedzieć, że nie będziemy dozbrajać w broń defensywną Ukraińców. Tam trwa wojna i giną ludzie. To jest obowiązek wolnego świata, Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, żeby pomóc, stanąć po stronie tych, do których się strzela i którzy giną w Donbasie” - powiedział Schetyna w Monachium.

>>> Czytaj też: Poroszenko: Ukraina chce zawieszenia ognia bez warunków wstępnych

Reklama

Także wicepremier i minister obrony Tomasz Siemoniak nie mówi „nie”. Uważa, że nie ma przeszkód, by polskie koncerny zbrojeniowe porozumiewały się w tej sprawie z Ukrainą. „Polska zawsze mówiła, że odkąd nie ma embarga na dostawy broni, jesteśmy gotowi, żeby nasz przemysł obronny współpracował z Ukrainą. Przeszkód nie ma” - podkreślił Siemoniak.

Polskie władze podkreślają, że Warszawa już zaangażowała się w szkolenia i pomoc finansową dla ukraińskiej armii.

Tymczasem rosyjskie MSZ skrytykowało polskich polityków za mówienie o ewentualnych dostawach broni na Ukrainę. W wydanym po południu oświadczeniu resort spraw zagranicznych w Moskwie napisał, że wypowiedzi polskich polityków: prezydenta, ministra obrony i ministra spraw zagranicznych „szokują cynizmem”. Rosyjskie MSZ twierdzi, że broń dostarczana ukraińskiej armii zostanie wykorzystana przeciwko ludności cywilnej./