Wczoraj w stolicy Białorusi przywódcy Ukrainy, Rosji, Francji i Niemiec ustalili warunki zawieszenia broni w Donbasie. Ma ono wejść w życie w nocy z soboty na niedzielę.

Szef Rady Gospodarczej przy premierze mówi radiowej Jedynce, że tylko presja Zachodu może uratować ten kruchy rozejm. Janusz Lewandowski jednocześnie przyznał, że sankcje na prezydencie Rosji nie robią wrażenia."Putin kalkuluje te koszty, bo podoba się swojemu narodowi, dając mu w rekompensacie poczucie mocarstwowości" - mówi były unijny komisarz.

Janusz Lewandowski tłumaczy też, dlaczego w rozgrywce o Ukrainę brakuje Polski. Podkreśla, że istotną rolę odegraliśmy na początku kryzysu, gdy od władzy odsuwany był prezydent Wiktor Janukowycz. "Byliśmy za bardzo stroną, za bardzo się angażowaliśmy jako adwokat strony, a nie jako rozjemca" - dodaje.

Reklama

Wczoraj zarzuty dotyczące swojej nieobecności w Mińsku musiał odpierać Donald Tusk. Szef Rady Europejskiej powiedział, że czterostronne negocjacje z udziałem przywódców Francji, Niemiec, Ukrainy i Rosji są najbardziej efektywnym sposobem negocjowania. Dodał, że ten sposób negocjowania ustalono jeszcze zanim został wybrany na szefa Rady Europejskiej.

Mimo zakończenia negocjacji, walki w Donbasie nie ustają. Oddziały wspierane przez Rosję dążą do wyparcia Ukraińców z ich pozycji przed wejściem w życie rozejmu.