Dzięki kolejnym dwóm PZU chce stworzyć instytucję, która wejdzie do pierwszej piątki naszego rynku bankowego. Biorąc pod uwagę deklaracje prezydenta elekta z kampanii wyborczej o repolonizacji sektora bankowego, PZU nie mogło lepiej trafić z momentem ogłoszenia zakupu banku (minister skarbu Włodzimierz Karpiński też od razu poparł zakup: „Przyszedł czas na repolonizację sektora finansowego, czyli wykorzystanie polskiego kapitału w jego konsolidacji i budowaniu wartości”).

Sam zakup Aliora to jeszcze nie repolonizacja. Wprawdzie dziś największym udziałowcem jest tam włoski holding Carlo Tassara, ale należy on do Romaina Zaleskiego – syna polskich emigrantów. A przede wszystkim to właśnie w Polsce jest centrum decyzyjne Aliora. Nie ma tu realizacji polityki międzynarodowej grupy finansowej, która z powodu strat kredytowych w jednym kraju może ograniczyć kredytowanie firm i konsumentów w Polsce. A właśnie przeciwdziałanie takiemu zjawisku to podstawowy cel repolonizacji – tak jak była ona wymyślona po wybuchu kryzysu, przed kilkoma laty.

Repolonizacja będzie miała natomiast miejsce wtedy, gdy PZU uda się odkupić od zagranicznych właścicieli kolejne banki. Wiadomo o tym, że na sprzedaż są Raiffeisen Polbank oraz Bank BPH. Jeśli ich zakup się powiedzie, to… będziemy mogli sprawdzić w praktyce, czy udomowienie banków przyniesie owoce, na jakie liczyli twórcy tej koncepcji.

Szef PZU powtarza jednak, że w wejściu na rynek bankowy nie ma polityki. Jest tylko biznes. Chodzi o stworzenie dodatkowej wartości dla akcjonariuszy ubezpieczyciela. Andrzej Klesyk nie ukrywa, że liczy przede wszystkim na synergie kosztowe. Czy oszczędności, które wezmą się np. z tego, że zamiast trzech central bankowych będzie jedna (zamiast trzech zarządów – też jeden), że połączony bank będzie mógł ograniczyć liczbę placówek, że będzie mu łatwiej dokonywać zakupów. Stworzenie bardziej efektywnej organizacji będzie jednak wiązało się np. z ograniczeniem zatrudnienia. Alior, BPH i Raiffeisen w ub.r. zatrudniały w sumie ok. 17 tys. osób. Z grubsza licząc o jedną trzecią więcej niż porównywalny z nimi pod względem skali działania (tak naprawdę – nieco większy) Bank Zachodni WBK.

Reklama

To, czy i ile PZU zarobi na stworzeniu dużej grupy bankowej, będzie jednak w dużej mierze zależało od tego, na jakich warunkach będzie kupować poszczególne banki. Alior nie jest kupowany tanio – biorąc pod uwagę wskaźnik cena do wartości księgowej – należy do najdroższych z banków notowanych na warszawskiej giełdzie. Ale pozostałe elementy bankowych puzzli z pewnością będzie można kupić za relatywnie mniejsze pieniądze.

Pozostaje jeszcze kwestia tego, czy konsolidacja przyniesie korzyści klientom. To zapewne największa zagadka, choć można się domyślać, że oferta byłaby ujednolicana w taki sposób, by skorzystali na tym głównie udziałowcy PZU. Ale mamy też element repolonizacji (być może np. będzie łatwiej o kredyt – nie tylko w nowym banku, ale na całym rynku). I jeszcze jedno: wprawdzie koncentracja sektora bankowego niekoniecznie musi się przekładać na zmniejszenie konkurencji (są rynki, na których jest mało banków, a konkurencja jest duża), ale polscy klienci mają do wyboru coraz mniej banków. Parę lat temu mieliśmy ich ponad 50. Po fuzji trzech pod skrzydłami PZU zostanie 36.